niedziela, 16 lutego 2014

Prolog


             Wdech. Wydech.
          Zamknął oczy, czując przypływ adrenaliny. Uwielbiał to uczucie, które wracało, gdy miał wejść na scenę. Czuł tremę, ale jednocześnie był szczęśliwy, gdyż wiedział, że robi coś dobrego, że w pewnym sensie pomaga swoim fanom na całym świecie. Pokazuje im, że marzenia się spełniają, jeśli tylko się w nie wierzy i dąży do ich spełnienia. Dzięki niemu ludzie czują się potrzebni, ważni… Ponieważ gdy zabraknie choćby jednej osoby, już nigdy nie będzie tak samo, nie ważne jak bardzo będziesz się starać. Ludzie myślą, że on nie wie o tym jak wiele im daje, jak dużo dla nich robi, jednak to nieprawda. Wie to doskonale, ale nadal nie może uwierzyć, że zwykły osiemnastoletni chłopak z Kanady potrafi tak wiele.
          Zacisnął palce na mikrofonie i otworzył powoli oczy. Dookoła niego biegało wiele osób, którzy pracowali nad tym, aby jego ostatni występ przed kolejną trasą koncertową był perfekcyjny. Delikatnie przygryzł dolną wargę, wpatrując się w scenę, na którą już za niedługo wejdzie. Patrzył na ludzi, którzy zebrali się na arenie w Toronto, aby zobaczyć go, posłuchać. Cieszył się, że ma takich fanów, którzy zawsze są przy nim. Kiedy upada, kiedy wątpi w siebie, kiedy ranią go inni ludzie i oczerniają. Nie byłby w tej chwili tutaj gdzie jest, jeśli oni by nie uwierzyli w niego, jeżeli by mu nie pomogli. Widząc transparenty, których było równie dużo jak ludzi, mimowolnie się uśmiechał. Większość z nich mówiła o tym, że go kochają, życzą mu skutecznego wypoczynku, zapewniają, że trasa Believe będzie niesamowita, a na niektórych transparentach nawet są cytowane jego piosenki. Nastolatek przeczesał ręką swoje blond włosy.
-Justin! - usłyszał.
         Odwrócił głowę, aby dowiedzieć się kto go woła i zobaczył większą część swojej ekipy. Stali w dość dużym kółku, czekając, aż blondyn do nich podejdzie i będą mogli się pomodlić i podziękować za wszystko, co się zdarzyło do tej pory, dzięki czemu tutaj są wszyscy razem. Uśmiechnął się lekko, przekładając mikrofon do drugiej ręki. Podszedł do ekipy i stanął między swoją mamą Pattie, która trzymała jego młodszą siostrę Jazmyne, a menagerem Scooterem. Pochylił głowę, próbując odtworzyć sobie wszystkie chwile, za które warto by podziękować Bogu. Wsłuchiwał się w słowa Ryana - swojego stylisty. Był dla niego jak starszy brat. Zawsze kiedy Justin był smutny, wściekły lub rozczarowany, wysyłali do niego Ryana, aby poprawił mu humor. Zazwyczaj się to udawało. Z tego powodu gwiazdor nazwał go Tańczącą małpką. Kiedy wznieśli swój słynny okrzyk, blondyn znów stanął kilka kroków od wejścia na scenę. 
-Wchodzisz za pięć minut! - ktoś zawołał.
           Usłyszał jak Beliebers krzyczą jego imię. Serce waliło mu ze zdwojoną siłą, przez co miał wrażenie, że zaraz wyskoczy z piersi. Nogi uginały się pod nim i zaczął się martwić, że nie da rady się ruszyć. Czuł się, jakby ktoś go zacementował, aby musiał odwołać koncert. Odetchnął głęboko, skupiając się na tym, co będzie robić po zakończeniu występu. Zapewne zaraz jak zejdzie ze sceny przebierze się i wejdzie do tour busa, którym pojedzie prosto do domu w Stratford. Wyobraził sobie niewielki dom jego dziadków, którzy czekają na niego przed wejściem, przytulają go i ściskają, mówiąc jak bardzo się cieszą, że go widzą. Przyjaciół, którzy siedzą na schodkach przed domkiem i czekają na niego, opowiadając sobie kawały dla zabicia czasu. Nareszcie znowu będzie mógł spać do południa, nie martwiąc się, że nie zdąży na jakiś wywiad, sesje zdjęciową, czy do studnia nagraniowego. Będzie mógł chodzić z Chazem, Ryanem i Christianem do ich ulubionej pizzerii, na sale treningową pograć w kosza, a nawet będzie mógł po prostu się przejść ulicami swojego rodzinnego miasta, aby przypomnieć sobie wszystkie chwile, które w nim spędził. Będzie mógł nabrać sił na wszystko, aby po miesiącu wrócić na scenę w pełni wypoczęty.
 -Wchodzisz! - krzyknął Scooter. 
          Na jego słowa posłał wszystkim szeroki, ciepły uśmiech i ruszył ku wyznaczonemu mu miejscu, przypominając sobie słowa piosenek.

6 komentarzy:

  1. nie wierze... Jaką niespodzianke zrobiłaś Anutka :D dalej nie wierze XD Ale fajnie, że postanowiłaś do tego wrócić i to skończyć :> Natalutka cię wspiera :D No...:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. ojojjojo jaram się, niby tylko prolog ale strasznie mi sie podoba, i chcę juz czytać następne rozdziały! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu opowiadanie, które nie zaciągało inspiracji z Dangera (którego szczerze powiedziawszy mam dość)! Każde, ale to każde opowiadanie teraz ma fabułe, w której znajdziemy: narkotyki, zabijanie i dziwki, a mnie tak na prawdę brakuje ciepłych, spokojnych opowiadań, gdzie Justin jest...normalny? Przepraszam, bo nie wiem jakiego słowa użyć. Najzwyczajniej w świecie brakuje mi sympatycznego Justina, który nie chce zabić każdego, kto tylko krzywo na niego spojrzy, lub powie coś nie tak . no i mam nadzieję, że mi to dasz:) W każdym razie czekam na rozdział i jak już wspomniałam na twitterze- informuj mnie @twerkonjosh

    OdpowiedzUsuń
  4. aww, cieszę się, że wróciłaś i prolog absolutnie mnie wciągnął, idealnie opisałaś emocje Justina. To było takie.. takie prawdziwe. Moje gratulacje kochana, i byłoby miło gdybyś mnie informowała o nowych :)
    @ilove_90s <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny prolog! Nawet nie wiesz jak się cieszę że wróciłaś do pisania. Uwielbiałam twoje blogi i do dzisiaj od czasu do czasu wracam do my-addiction :) Czekam na rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. prolog strasznie mnie zaciekawił :) mało kiedy spotykam się z taką zapowiedzią historii :) z niecierpliwością czekam na 1 rozdział
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń