sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 12

Usiadł w swoim czarnym, skórzanym fotelu. Wyciągnął prawą rękę lekko przed siebie i chwycił za łyżeczkę, która spoczywała w kubku kawy. Każdego ranka, gdy przychodził do pracy, gorący napój już czekał na jego biurku, więc można powiedzieć, że była to już tradycja.  Zaczął powoli mieszać kawę, drugą ręką przeglądając papiery, które miał wypełnić jeszcze dzisiaj. Westchnął cicho, upijając łyk. Nagle usłyszał pukanie do drzwi. Pozwolił na wejście, a w przejściu pojawiła się niska, czarnowłosa kobieta. Ubrana była w białą zapinaną koszulę i czarną spódnice. Na nogach miała buty na obcasach, które dodawały jej uroku. Była sekretarką pana Michaela Wilsona. W ręce trzymała trzy kartki, z którymi podeszła bliżej mężczyzny i położyła je przed nim. Obdarowała go ciepłym uśmiechem.
-Pan Parker prosi na spotkanie, jak tylko zapozna się pan z tym – oznajmiła cicho, wskazując na leżące na biurku dokumenty. – Dodatkowo wczoraj wieczorem dzwoniła niejaka Bethany Marks i prosiła, abym przekazała, że dzisiaj po południu powinna wrócić do miasta. – dodała i wyszła z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Mężczyzna przeczesał delikatnie ręką włosy i chwycił za komórkę. Wybrał bardzo dobrze znany mu numer i czekał, aż ktoś odbierze telefon.
-Cześć, tu Victoria. Nie mogę teraz odebrać, więc po prostu zostaw wiadomość. Lub nie. Nie obchodzi mnie to. Ciao! – odezwała się poczta głosowa.

*

-Jesteśmy na miejscu. – usłyszała blondynka. Odwróciła wzrok od swojej komórki i spojrzała za szybę. Była pod samą kawiarnią „Crepe”, gdzie była umówiona na spotkanie. Posłała swojemu przyjacielowi krótki uśmiech i wyszła z samochodu, poprawiając swoją czarną spódniczkę. – Na pewno mam na ciebie nie czekać? – zapytał szatyn, uważnie przyglądając się kawiarence.
-Na pewno. Mówiłam ci, że Alice chciała, abym spotkała się z jej druhną, w sprawie wybrania sukni ślubnej. To trochę zajmie. Po prostu podrzuć moją walizkę do domu i powiedz ojcu, że będę wieczorem. – odpowiedziała, zatrzaskując drzwi do auta i idąc w stronę umówionego miejsca. Wchodząc do środka, zamówiła dużą latte na wynos i usiadła przy stoliku, gdzie był już Michael. – Masz czas dopóki nie przyniosą mi kawy. Słucham. – syknęła, chowając do kopertówki swoją komórkę.
-Powiedziałaś, że masz pewne informacje. Jakie?
-Dowiesz się w swoim czasie, ponieważ nie są jeszcze potwierdzone w stu procentach. Właśnie za jakieś 20 minut mam spotkanie w tej sprawie. Dałeś mi czas do wyjazdu naszej kochanej gwiazdy ze Stratford, więc będę się tego trzymać. Dam ci wszystko naraz. – odpowiedziała, wstając z miejsca. Podeszła do niej kelnerka i wręczyła kawę. Odwróciła się i wyszła z budynku nie żegnając się nawet z Michaelem.


*

Siedziała wraz z czterema chłopakami na jednej z ramp i jadła truskawkowo - waniliowe lody. Przez ostatni czas pracowała z Christianem nad projektem do szkoły, więc chcąc nie chcąc spotykała również jego przyjaciół, z którymi zdążyła się już zakolegować. Zauważyła również, że Justin bardzo często stara się z nią flirtować, jednak ona jako oddana dziewczyna nie reagowała na to. Nie miało dla niej najmniejszego znaczenia w tym momencie, że jest to sam Justin Bieber, ponieważ kochała swojego chłopaka i nie miała zamiaru zrobić niczego co mogłoby zniszczyć ich związek. Co więcej, takie zachowanie gwiazdy w stosunku do niej, irytowało ją. Nie należała jednak do osób niemiłych, więc nic nie mówiła.
Usłyszała dzwoniącą komórkę. Spojrzała na wyświetlacz i zobaczyła bardzo dobrze znaną jej osobę jako zdjęcie kontaktu. Uśmiechnęła się szeroko, pokazując chłopcom, aby byli teraz cicho i wcisnęła zieloną słuchawkę.
-Cześć kochanie. – zawołała, odbierając telefon. Kątem oka zauważyła, że mina Biebsa zrzedła, ale się tym nie przejęła i kontynuowała swoją rozmowę z Jasonem, odchodząc trochę od nastolatków. Uwielbiała z nim rozmawiać. Bardzo się za nim stęskniła, z powodu jego nagłego wyjazdu do Los Angeles. Cieszyła się jednak, że już dzisiaj będzie w mieście. Nie potrafiłaby wytrzymać bez niego dzień dłużej.
-Justin, mógłbyś coś dla mnie zrobić? – zaczął Chaz, spoglądając na swojego przyjaciela, który uważnie obserwował jak Samantha rozmawia kilka metrów od nich. Chłopak pokiwał twierdząco głową, zgadzając się. – Przestań flirtować z Sam. – brązowooki, odwrócił głowę w stronę trójki chłopców, posyłając im zdziwione spojrzenie.
-Tak, zauważyliśmy. Ona na pewno też. – powiedział siedemnastolatek, wskazując głową na szatynkę. – Stary, on ma chłopaka i go kocha. Odpuść sobie.         
-Macie racje. Przepraszam. – odpowiedział, wyciągając z kieszeni swojego iPhone. Zobaczył, że ma trzy nieodebrane połączenia od babci i jedną wiadomość. Postanowił ją otworzyć. Na ekranie pokazało się zdjęcie Seleny i jego, gdzie siedzieli w domu i całowali się. Ciemnowłosa siedziała na blacie kuchennym z oplątanymi nogami wokół tali chłopaka, a ten miał ręce pod jej bluzką. Osiemnastolatek widząc to, prawie zachłysnął się powietrzem. Szybko wyszedł z wiadomości i schował urządzenie, aby żaden z jego przyjaciół nie zobaczył tego. Często widział takie zdjęcia, większość była fotomontażami, jednak to zdjęcie nie. Justin doskonale pamiętał ten dzień. Było to jakieś pół roku temu, zanim między nimi zaczęło się psuć. Nastolatek uważał to za najlepszy dzień w swoim życiu, czego raczej nie można powiedziećo Gomez. Bał się, ponieważ ktokolwiek wysłał tą wiadomość mógł wywołać skandal na skalę światową i tym samym zniszczyć mu reputacje. W dodatku przerażało go to, że zdjęcie zostało zrobione z wnętrza domu Seleny, co oznaczało, że nie byli oni w tym czasie sami.
-Jason jest już w Stratford. – wróciła Samantha z uśmiechem na twarzy.
-Możemy ich iść przywitać. – zaproponował Christian, który na tą wiadomość strasznie się ucieszył, ponieważ nie miał okazji porozmawiać z Victorią przez ostatni tydzień i nie mógł się doczekać, kiedy ją znowu zobaczy. Nie przejmował się tym, że nikt z jego znajomych jej nie lubi. Wiedział, że jeśli blondynka będzie chciała być dla nich również miła na tyle, że pokaże im jaka jest naprawdę, to ją zaakceptują, ale to należy tylko i wyłącznie do jej rozważań.
-Victoria nie przyjechała z nim. Jason wysadził ją w Toronto w kafejce, bo miała spotkanie w sprawie jakiejś sukni ślubnej, czy coś. – powiedziała szatynka, zakładając swoją niebieską torebkę na ramię.
-No, czyli skoro nie będzie Parker, to możemy iść go przywitać. – zawołał uradowany Chaz, podnosząc się z miejsca. Napotkał na drodze pytające spojrzenie Sam, na które wzruszył ramionami.
-Przecież wiesz, że jej nie lubimy. – odpowiedział na jej niezadane pytanie Ryan.
-Właśnie. Miałem pytać. – do rozmowy dołączył się gwiazdor. – A ty jakie masz zdanie o tej całej Victorii Parker?
-Victoria odkąd chodzę z jej przyjacielem wybrała sobie mnie na cel. Zawsze stara się mnie obrazić, kiedy jestem w pobliżu. Czuje, jakbym była dla niej zagrożeniem. Właściwie to ją trochę rozumiem. Jason to jedyna osoba, z którą ona się dogaduje i nagle zjawia się w jego życiu dziewczyna, która go jej po części zabiera.
-Nie chcę nic mówić, ale Parker traktuje go zupełnie tak jak wszystkich innych ludzi. – odezwał się Somers, starając się nie przejmować tym, że niedaleko niego jest Chris, któremu nie bardzo odpowiada ta cała rozmowa, jaka to Victoria Parker jest zła.
-Szczerze to nie znam prawdziwej relacji między ich dwójką, więc jak chcecie to zapytajcie go, jak się spotkamy, ale nie wiem czy powie wam coś więcej niż mi. Rzadko kiedy rozmawia na temat swojej przyjaźni z nią. – odrzekła.

*

Zaparkowała na parkingu przed wielką halą treningową. Wyjęła kluczyki ze stacyjki i wysiadła ze swojego białego porsche, chwytając do ręki tylko komórkę. Zakluczyła drzwi i udała się w kierunku budynku. Było godzina 20:00 więc niebo przybierało coraz bardziej ciemnego koloru. Wiał dość mocny wiatr i rozwiewał jej włosy na wszystkie strony, jednak blondynka wydawała się tym nie przejmować i śmiało szła w stronę wejścia. Nagle dostała wiadomość. Otworzyła ją, a było tam tylko i wyłącznie napisane słowo – tak. Na twarz osiemnastolatki wkradł się chytry uśmiech i jeszcze odważniej kroczyła do drzwi. Po kilku sekundach chwyciła je i pchnęła lekko do przodu, a następnie przekroczyła próg. Do jej nozdrzy dostał się nieprzyjemny zapach potu i piłek do kosza zrobionych z gumy. Nienawidziła koszykówki, więc nie sprawiało jej przyjemności przebywanie w tym budynku, jednak miała swój cel w tym przyjeździe i nie zatrzyma ją jakiś głupi smród. Usłyszała ciężkie dyszeniei dźwięk kozłowanej piłki. Kiedy chciała już wejść na sale, usłyszała, że osoby, które przebywają na boisku o czymś rozmawiają. Postanowiła przystanąć i z ukrycia chwilę posłuchać.
-Czyli sądzisz, że zachowanie Vic było tylko przejściowe i znowu będzie dla mnie nie miła jak tylko się spotkamy. – rozległ się smutny głos Christiana. Osiemnastolatka zazgrzytała zębami, przestając z nogi na nogę.
-Przepraszam Chris, ale tak właśnie myślę. – odpowiedział Jason. – Takie osoby jak Victoria się nie zmieniają, więc cokolwiek to było, to było przejściowe.
-Serio myślisz Młody, że Parker mogłaby się w tobie zakochać? – odezwał się Chaz z lekką pogardą w głosie, jednak starał się nie zabrzmieć zbyt ironicznie i tym samym nie urazić swojego przyjaciela.
-Nie wiecie jak się zachowywała kiedy przyszła do mnie do domu wtedy, podczas imprezy. Była taka – zawiesił na chwilę głos, przełykając głośno ślinę. – inna. – dokończył. W tej chwili dźwięki kozłowanej piłki ustały, a do jej uszu dobiegł głos osoby, której ona nie znała, jednak mogła się domyślić, że jest to Justin Bieber.
-Nawet Jason, jej przyjaciel, mówi ci, abyś sobie odpuścił. Nas mogłeś nie słuchać, bo jej nie znamy, ale jego powinieneś. – powiedział. – Takie osoby jak Victoria Parker manipulują innymi i wykorzystują do własnych celów. Może po prostu chciała się tobą pobawić i tyle.

Zabije!

-Chyba macie rację.

Otworzyła nową wiadomość i w szybkim tempie zaczęła wystukiwać listery.

Zmiana planów. Wiesz co masz robić.

Podeszła do drzwi i energicznie je otworzyła, a następnie wbiegła na salę, podchodząc do swojego przyjaciela. Udawała, że jest zdyszana, więc zanim cokolwiek powiedziała, podparła się o szatyna i głęboko oddychała. Starała się rozpłakać co po kilku sekundach jej wyszło i po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
-Vic? Co ty tutaj robisz? – odezwał się Jason. Spojrzenia wszystkich były skierowane na blondynkę, jednak ona starała się nie zwracać uwagę na resztę osób.
-Dostałam się, rozumiesz?! Przyjęli mnie do firmy modelingowej! – zawołała, oplatając ręce wokół szyi swojego przyjaciela.
-To super! - odpowiedział, obejmując talię blondynki. – Tylko dlaczego płaczesz?
-Chyba lepsze pytanie od kiedy płaczesz. – wtrącił się Chaz, za co został obdarowany morderczym spojrzeniem ze strony osiemnastolatki. Dziewczyna ze wszystkich sił starała się nie spojrzeć w stronę gwiazdora, aby nie wydać, że wie, że tutaj jest.
-Po prostu się strasznie cieszę i się rozpłakałam. – powiedziała, oddalając się trochę od Jasona z wykrzywioną miną. – Cuchniesz potem. – machnęła sobie kilka razy ręką przed nosem, aby odpędzić ten nieprzyjemny zapach. – Będę mieć pojedyncze sesje przez całe wakacje, a na początku września będę pozowała z gwiazdą jeśli dobrze będzie mi szło. – wywróciła oczami, udając niezadowoloną.
-Z jaką gwiazdą? – zapytała Samantha, podchodząc do swojego chłopaka.
-Ty też tutaj? – syknęła Victoria. Nie odpowiadała jej obecność szatynki, ale i tak nie mogła z tym nic zrobić. Jeszcze nie. – Nieważne. – westchnęła głośno. – A pozować będę z tym całym Justinem Bieberem, bo zaczyna ponoć trasę koncertową i trzeba jakieś zdjęcia wypuścić do internetu. Nie wiem nawet za bardzo po co, ale nie moja sprawa. Ważne, że dostanę porządną kasę. – podświetliła swoją komórkę, udając że sprawdza godzinę. – No nic, jest późno, a ja cały dzień spędziłam na przeglądaniu sukien ślubnych i jestem zmęczona. Przyjdź jutro do mnie po południu, to ci coś pokaże. – zwróciła się do Jasona. Uniosła rękę i machnęła nią na pożegnanie, a następnie odwróciła się na pięcie i wyszła z sali powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem.
-Nawet nie zauważyła Justina. – zaśmiał się Christian, kiedy osiemnastolatka tylko zniknęła z pola widzenia.

Mylisz się. Zauważyłam. I przygotowałam prawdziwe przedstawienie specjalnie dla niego, na te wakacje.

4 komentarze:

  1. ŚWIETNY <33 Jestem mega ciekawa jak potoczą się ich losy. *_* @DopeShawtyBitch
    the-boy-from-neighbour.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo ! świetnie.. nie mogę się doczekać dalszej historii ; )
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  3. Justina nie da się nie zauważyć, oj Christian, Christian :D Rozdział świetny, zastanawia mnie osoba Samanthy, nie wiem czemu, ale jakoś jej nie lubie. No i jestem ciekawa jakie przedstawienie miała na myśli Vic i o co wgl chodziło z tymi smsami ;oo czekam!
    I chcę być informowana
    @ilove_90s

    OdpowiedzUsuń
  4. Super super :):) czekam na wątek Vic & JB XD
    :>

    OdpowiedzUsuń