Usiadł w swoim czarnym, skórzanym fotelu. Wyciągnął
prawą rękę lekko przed siebie i chwycił za łyżeczkę, która spoczywała w kubku
kawy. Każdego ranka, gdy przychodził do pracy, gorący napój już czekał na jego
biurku, więc można powiedzieć, że była to już tradycja. Zaczął powoli
mieszać kawę, drugą ręką przeglądając papiery, które miał wypełnić jeszcze
dzisiaj. Westchnął cicho, upijając łyk. Nagle usłyszał pukanie do drzwi.
Pozwolił na wejście, a w przejściu pojawiła się niska, czarnowłosa kobieta. Ubrana
była w białą zapinaną koszulę i czarną spódnice. Na nogach miała buty na
obcasach, które dodawały jej uroku. Była sekretarką pana Michaela Wilsona. W
ręce trzymała trzy kartki, z którymi podeszła bliżej mężczyzny i położyła
je przed nim. Obdarowała go ciepłym uśmiechem.
-Pan Parker
prosi na spotkanie, jak tylko zapozna się pan z tym – oznajmiła cicho,
wskazując na leżące na biurku dokumenty. – Dodatkowo wczoraj wieczorem dzwoniła
niejaka Bethany Marks i prosiła, abym przekazała, że dzisiaj po południu
powinna wrócić do miasta. – dodała i wyszła z pomieszczenia,
zamykając za sobą drzwi. Mężczyzna przeczesał delikatnie ręką włosy i chwycił
za komórkę. Wybrał bardzo dobrze znany mu numer i czekał, aż ktoś odbierze
telefon.
-Cześć, tu
Victoria. Nie mogę teraz odebrać, więc po prostu zostaw wiadomość. Lub nie. Nie
obchodzi mnie to. Ciao! – odezwała się poczta głosowa.
*
-Jesteśmy na miejscu. – usłyszała blondynka. Odwróciła
wzrok od swojej komórki i spojrzała za szybę. Była pod samą kawiarnią „Crepe”,
gdzie była umówiona na spotkanie. Posłała swojemu przyjacielowi krótki uśmiech
i wyszła z samochodu, poprawiając swoją czarną spódniczkę. – Na pewno mam na
ciebie nie czekać? – zapytał szatyn, uważnie przyglądając się kawiarence.
-Na pewno.
Mówiłam ci, że Alice chciała, abym spotkała się z jej druhną, w sprawie
wybrania sukni ślubnej. To trochę zajmie. Po prostu podrzuć moją walizkę
do domu i powiedz ojcu, że będę wieczorem. – odpowiedziała, zatrzaskując drzwi
do auta i idąc w stronę umówionego miejsca. Wchodząc do środka, zamówiła dużą
latte na wynos i usiadła przy stoliku, gdzie był już Michael. – Masz czas
dopóki nie przyniosą mi kawy. Słucham. – syknęła, chowając do kopertówki swoją
komórkę.
-Powiedziałaś,
że masz pewne informacje. Jakie?
-Dowiesz się
w swoim czasie, ponieważ nie są jeszcze potwierdzone w stu procentach. Właśnie
za jakieś 20 minut mam spotkanie w tej sprawie. Dałeś mi czas do wyjazdu naszej
kochanej gwiazdy ze Stratford, więc będę się tego trzymać. Dam ci wszystko
naraz. – odpowiedziała, wstając z miejsca. Podeszła do niej kelnerka i
wręczyła kawę. Odwróciła się i wyszła z budynku nie żegnając się nawet z
Michaelem.
*
Siedziała wraz z czterema chłopakami na jednej z ramp
i jadła truskawkowo - waniliowe lody. Przez ostatni czas pracowała z
Christianem nad projektem do szkoły, więc chcąc nie chcąc spotykała również
jego przyjaciół, z którymi zdążyła się już zakolegować. Zauważyła również, że
Justin bardzo często stara się z nią flirtować, jednak ona jako oddana
dziewczyna nie reagowała na to. Nie miało dla niej najmniejszego znaczenia w
tym momencie, że jest to sam Justin Bieber, ponieważ kochała swojego chłopaka i
nie miała zamiaru zrobić niczego co mogłoby zniszczyć ich związek. Co więcej,
takie zachowanie gwiazdy w stosunku do niej, irytowało ją. Nie należała jednak
do osób niemiłych, więc nic nie mówiła.
Usłyszała dzwoniącą komórkę. Spojrzała na wyświetlacz i
zobaczyła bardzo dobrze znaną jej osobę jako zdjęcie kontaktu. Uśmiechnęła się
szeroko, pokazując chłopcom, aby byli teraz cicho i wcisnęła zieloną słuchawkę.
-Cześć
kochanie. – zawołała, odbierając telefon. Kątem oka zauważyła, że mina Biebsa
zrzedła, ale się tym nie przejęła i kontynuowała swoją rozmowę z Jasonem,
odchodząc trochę od nastolatków. Uwielbiała z nim rozmawiać. Bardzo się za nim
stęskniła, z powodu jego nagłego wyjazdu do Los Angeles. Cieszyła się jednak,
że już dzisiaj będzie w mieście. Nie potrafiłaby wytrzymać bez niego dzień
dłużej.
-Justin,
mógłbyś coś dla mnie zrobić? – zaczął Chaz, spoglądając na swojego przyjaciela,
który uważnie obserwował jak Samantha rozmawia kilka metrów od nich. Chłopak
pokiwał twierdząco głową, zgadzając się. – Przestań flirtować z Sam. –
brązowooki, odwrócił głowę w stronę trójki chłopców, posyłając im zdziwione
spojrzenie.
-Tak,
zauważyliśmy. Ona na pewno też. – powiedział siedemnastolatek, wskazując głową
na szatynkę. – Stary, on ma chłopaka i go kocha. Odpuść
sobie.
-Macie
racje. Przepraszam. – odpowiedział, wyciągając z kieszeni swojego iPhone.
Zobaczył, że ma trzy nieodebrane połączenia od babci i jedną wiadomość.
Postanowił ją otworzyć. Na ekranie pokazało się zdjęcie Seleny i jego, gdzie
siedzieli w domu i całowali się. Ciemnowłosa siedziała na blacie kuchennym z
oplątanymi nogami wokół tali chłopaka, a ten miał ręce pod jej bluzką.
Osiemnastolatek widząc to, prawie zachłysnął się powietrzem. Szybko wyszedł z
wiadomości i schował urządzenie, aby żaden z jego przyjaciół nie zobaczył tego.
Często widział takie zdjęcia, większość była fotomontażami, jednak to zdjęcie
nie. Justin doskonale pamiętał ten dzień. Było to jakieś pół roku temu, zanim
między nimi zaczęło się psuć. Nastolatek uważał to za najlepszy dzień w swoim
życiu, czego raczej nie można powiedziećo Gomez. Bał się, ponieważ ktokolwiek
wysłał tą wiadomość mógł wywołać skandal na skalę światową i tym samym
zniszczyć mu reputacje. W dodatku przerażało go to, że zdjęcie zostało zrobione
z wnętrza domu Seleny, co oznaczało, że nie byli oni w tym czasie sami.
-Jason jest
już w Stratford. – wróciła Samantha z uśmiechem na twarzy.
-Możemy ich
iść przywitać. – zaproponował Christian, który na tą wiadomość strasznie się
ucieszył, ponieważ nie miał okazji porozmawiać z Victorią przez ostatni
tydzień i nie mógł się doczekać, kiedy ją znowu zobaczy. Nie przejmował się
tym, że nikt z jego znajomych jej nie lubi. Wiedział, że jeśli blondynka będzie
chciała być dla nich również miła na tyle, że pokaże im jaka jest naprawdę, to
ją zaakceptują, ale to należy tylko i wyłącznie do jej rozważań.
-Victoria
nie przyjechała z nim. Jason wysadził ją w Toronto w kafejce, bo miała
spotkanie w sprawie jakiejś sukni ślubnej, czy coś. – powiedziała szatynka,
zakładając swoją niebieską torebkę na ramię.
-No, czyli
skoro nie będzie Parker, to możemy iść go przywitać. – zawołał uradowany Chaz,
podnosząc się z miejsca. Napotkał na drodze pytające spojrzenie Sam, na które
wzruszył ramionami.
-Przecież
wiesz, że jej nie lubimy. – odpowiedział na jej niezadane pytanie Ryan.
-Właśnie.
Miałem pytać. – do rozmowy dołączył się gwiazdor. – A ty jakie masz zdanie o
tej całej Victorii Parker?
-Victoria
odkąd chodzę z jej przyjacielem wybrała sobie mnie na cel. Zawsze stara się
mnie obrazić, kiedy jestem w pobliżu. Czuje, jakbym była dla niej zagrożeniem.
Właściwie to ją trochę rozumiem. Jason to jedyna osoba, z którą ona się
dogaduje i nagle zjawia się w jego życiu dziewczyna, która go jej po części
zabiera.
-Nie chcę
nic mówić, ale Parker traktuje go zupełnie tak jak wszystkich innych ludzi. –
odezwał się Somers, starając się nie przejmować tym, że niedaleko niego jest
Chris, któremu nie bardzo odpowiada ta cała rozmowa, jaka to Victoria Parker
jest zła.
-Szczerze to
nie znam prawdziwej relacji między ich dwójką, więc jak chcecie to zapytajcie
go, jak się spotkamy, ale nie wiem czy powie wam coś więcej niż mi. Rzadko
kiedy rozmawia na temat swojej przyjaźni z nią. – odrzekła.
*
Zaparkowała na parkingu przed wielką halą treningową.
Wyjęła kluczyki ze stacyjki i wysiadła ze swojego białego porsche, chwytając do
ręki tylko komórkę. Zakluczyła drzwi i udała się w kierunku budynku. Było
godzina 20:00 więc niebo przybierało coraz bardziej ciemnego koloru. Wiał dość
mocny wiatr i rozwiewał jej włosy na wszystkie strony, jednak blondynka
wydawała się tym nie przejmować i śmiało szła w stronę wejścia. Nagle dostała
wiadomość. Otworzyła ją, a było tam tylko i wyłącznie napisane słowo –
tak. Na twarz osiemnastolatki wkradł się chytry uśmiech i jeszcze odważniej
kroczyła do drzwi. Po kilku sekundach chwyciła je i pchnęła lekko do przodu, a
następnie przekroczyła próg. Do jej nozdrzy dostał się nieprzyjemny zapach
potu i piłek do kosza zrobionych z gumy. Nienawidziła koszykówki, więc nie
sprawiało jej przyjemności przebywanie w tym budynku, jednak miała swój cel w
tym przyjeździe i nie zatrzyma ją jakiś głupi smród. Usłyszała ciężkie
dyszeniei dźwięk kozłowanej piłki. Kiedy chciała już wejść na sale, usłyszała,
że osoby, które przebywają na boisku o czymś rozmawiają. Postanowiła przystanąć
i z ukrycia chwilę posłuchać.
-Czyli
sądzisz, że zachowanie Vic było tylko przejściowe i znowu będzie dla mnie nie
miła jak tylko się spotkamy. – rozległ się smutny głos Christiana.
Osiemnastolatka zazgrzytała zębami, przestając z nogi na nogę.
-Przepraszam
Chris, ale tak właśnie myślę. – odpowiedział Jason. – Takie osoby jak Victoria
się nie zmieniają, więc cokolwiek to było, to było przejściowe.
-Serio
myślisz Młody, że Parker mogłaby się w tobie zakochać? – odezwał się Chaz z
lekką pogardą w głosie, jednak starał się nie zabrzmieć zbyt ironicznie i tym
samym nie urazić swojego przyjaciela.
-Nie wiecie
jak się zachowywała kiedy przyszła do mnie do domu wtedy, podczas imprezy. Była
taka – zawiesił na chwilę głos, przełykając głośno ślinę. – inna. – dokończył.
W tej chwili dźwięki kozłowanej piłki ustały, a do jej uszu dobiegł głos
osoby, której ona nie znała, jednak mogła się domyślić, że jest to Justin
Bieber.
-Nawet
Jason, jej przyjaciel, mówi ci, abyś sobie odpuścił. Nas mogłeś nie słuchać, bo
jej nie znamy, ale jego powinieneś. – powiedział. – Takie osoby jak Victoria
Parker manipulują innymi i wykorzystują do własnych celów. Może po prostu
chciała się tobą pobawić i tyle.
Zabije!
-Chyba macie
rację.
Otworzyła nową wiadomość i w szybkim tempie zaczęła
wystukiwać listery.
Zmiana
planów. Wiesz co masz robić.
Podeszła do
drzwi i energicznie je otworzyła, a następnie wbiegła na salę, podchodząc do
swojego przyjaciela. Udawała, że jest zdyszana, więc zanim cokolwiek
powiedziała, podparła się o szatyna i głęboko oddychała. Starała się rozpłakać
co po kilku sekundach jej wyszło i po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
-Vic? Co ty
tutaj robisz? – odezwał się Jason. Spojrzenia wszystkich były skierowane na
blondynkę, jednak ona starała się nie zwracać uwagę na resztę osób.
-Dostałam
się, rozumiesz?! Przyjęli mnie do firmy modelingowej! – zawołała, oplatając
ręce wokół szyi swojego przyjaciela.
-To super! -
odpowiedział, obejmując talię blondynki. – Tylko dlaczego płaczesz?
-Chyba
lepsze pytanie od kiedy płaczesz. – wtrącił się Chaz, za co został obdarowany
morderczym spojrzeniem ze strony osiemnastolatki. Dziewczyna ze wszystkich sił
starała się nie spojrzeć w stronę gwiazdora, aby nie wydać, że wie, że tutaj
jest.
-Po prostu
się strasznie cieszę i się rozpłakałam. – powiedziała, oddalając się trochę od
Jasona z wykrzywioną miną. – Cuchniesz potem. – machnęła sobie kilka razy ręką
przed nosem, aby odpędzić ten nieprzyjemny zapach. – Będę mieć pojedyncze sesje
przez całe wakacje, a na początku września będę pozowała z gwiazdą jeśli dobrze
będzie mi szło. – wywróciła oczami, udając niezadowoloną.
-Z jaką
gwiazdą? – zapytała Samantha, podchodząc do swojego chłopaka.
-Ty też
tutaj? – syknęła Victoria. Nie odpowiadała jej obecność szatynki, ale i tak nie
mogła z tym nic zrobić. Jeszcze nie. – Nieważne. – westchnęła głośno. – A
pozować będę z tym całym Justinem Bieberem, bo zaczyna ponoć trasę koncertową i
trzeba jakieś zdjęcia wypuścić do internetu. Nie wiem nawet za bardzo po co,
ale nie moja sprawa. Ważne, że dostanę porządną kasę. – podświetliła swoją
komórkę, udając że sprawdza godzinę. – No nic, jest późno, a ja cały dzień
spędziłam na przeglądaniu sukien ślubnych i jestem zmęczona. Przyjdź jutro do
mnie po południu, to ci coś pokaże. – zwróciła się do Jasona. Uniosła rękę i
machnęła nią na pożegnanie, a następnie odwróciła się na pięcie i wyszła z sali
powstrzymując się od wybuchnięcia śmiechem.
-Nawet nie
zauważyła Justina. – zaśmiał się Christian, kiedy osiemnastolatka tylko
zniknęła z pola widzenia.
Mylisz się.
Zauważyłam. I przygotowałam prawdziwe przedstawienie specjalnie dla niego, na
te wakacje.
ŚWIETNY <33 Jestem mega ciekawa jak potoczą się ich losy. *_* @DopeShawtyBitch
OdpowiedzUsuńthe-boy-from-neighbour.blogspot.com/
ooo ! świetnie.. nie mogę się doczekać dalszej historii ; )
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Justina nie da się nie zauważyć, oj Christian, Christian :D Rozdział świetny, zastanawia mnie osoba Samanthy, nie wiem czemu, ale jakoś jej nie lubie. No i jestem ciekawa jakie przedstawienie miała na myśli Vic i o co wgl chodziło z tymi smsami ;oo czekam!
OdpowiedzUsuńI chcę być informowana
@ilove_90s
Super super :):) czekam na wątek Vic & JB XD
OdpowiedzUsuń:>