sobota, 17 maja 2014

Rozdział 15

Mała blondwłosa dziewczynka z różowym plecakiem na plecach przemierzała zatłoczoną ulicę Nowego Jorku, kurczowo trzymając swoją rodzicielkę za rękę. Każdego dnia chodziła tą samą drogą jednak zazwyczaj robiła to z opiekunką u swojego boku, gdyż jej rodzice zazwyczaj wychodzili z domu wcześnie rano, zanim ona się jeszcze budziła, a wracali dopiero wieczorem, czytając jej ulubioną książkę na dobranoc, lub po prostu całując w czoło, kiedy byli zmęczeni do tego stopnia, że nie mieli już siły na nic.
Dziewczynka była tak szczęśliwa, że dane jej było spędzić trochę więcej czasu z mamą, że nie zastanawiała się nad tym, co jest powodem nagłej zmiany. Uśmiechała się szeroko i w podskokach przemierzała zatłoczone miasto, idąc do szkoły. Chodziła do pierwszej klasy podstawówki i pomimo tego, że musiała wstawać bardzo wcześnie, lubiła fakt, że za niedługo spotka się ze swoimi koleżankami. Dopiero zaczynała swoją drogę edukacyjną, więc tak naprawdę nie można było powiedzieć, że lubi naukę, jednak wszyscy bardzo ją lubili, również nauczyciele. Uważali ją za osobę miłą, uprzejmą i niezwykle mądrą jak na swój wiek. Tak. Dokładnie. Victoria Anne Parker był niezwykle inteligentna i mądra, pomimo tak młodego wieku. Często zadawała pytania,  na które niecierpliwie chciała znać odpowiedź.
Kiedy po kilkunastu minutach blondynka wraz ze swoją rodzicielką dotarły pod doskonale znany budynek, kobieta pocałowała swoją córeczkę w czoło i posłała jej najczulszy uśmiech, na jaki ją tylko było stać. Ośmiolatka przytuliła się mocno do mamy i po chwili wbiegła do szkoły, nie oglądając się za siebie. Jeszcze wtedy nie wiedziała, że było to ich ostatnie spotkanie i ostatni wspólnie spędzony czas.
Usłyszała pukanie do drzwi. Odłożyła fotografie, którą przez kilka dobrych minut trzymała w rękach i wspominała dawne czasy, a następnie odwróciła się w stronę z której dochodził stukot. Zawołała „proszę”, a już po chwili w pomieszczeniu znalazła się rudowłosa kobieta, która na oko miała 26 lat, uśmiechając się wesoło. Była ona asystentką mężczyzny, który miał robić Victorii zdjęcia na jej pierwszej sesji.
-Chodź już. Zaraz zaczynamy. – powiedziała, otwierając szerzej drzwi, tym samym wskazując nastolatce, aby wyszła z przebieralni razem z nią. Blondynka skinęła lekko głową i wstała z drewnianego krzesła, podążając za Erin i jednocześnie starając się oczyścić myśli ze wszystkich przykrych chwil, które miały miejsce w jej życiu.
-Dobrze Victorio. – zaczął Nigel Barker, brytyjski fotograf, który pracował między innymi przy America’s next top model, robiąc zdjęcia modelką, które brały udział w tym reality show. Był on czterdziesto-jeden letnim mężczyzną o głęboko brązowych oczach i kruczoczarnych włosach. Sprawiał wrażenie na lekko zdenerwowanego tą całą sesją, co tylko utwierdziło osiemnastolatkę w przekonaniu, że bierze swoją pracę na poważnie i będzie mogła się spodziewać świetnych rezultatów. Nigel obejrzał ją dokładnie. Miała na sobie tylko czarno- różowy stanik i czarne majtki, a na nogi założone wysokie szpilki. – Stań tam, pod tą różową ścianą i po prostu zachowuj się seksownie. 
Blondynka wykonała polecenie fotografa i podeszła w wyznaczone miejsce. Oparła się delikatnie plecami i skrzyżowała nogi. Poprawiła sobie włosy, które zaczęły jej zachodzić na twarz i popatrzyła w stronę obiektywu. Przymrużyła lekko oczy, starając się wyglądać jak najbardziej uwodząco. Uśmiechnęła się delikatnie, ale żeby jednocześnie zachować wrażenie nieco złej. W całości prezentowała się niezwykle kusząco, z czego Nigel był zadowolony, gdyż właśnie tego oczekiwał od nastolatki. Już za parę tygodni w całej Kanadzie miały ukazać się jej zdjęcia na bilbordach. Pomimo faktu, że były to dopiero próbne sesje i dziewczyna dopiero zaczynała swoją przygodę z modelingowej, to zdecydowano się pokazać ją światu. Nastąpiły błyski fleszy, a Victoria co jakiś czas zmieniała pozycję, aby zdjęcia nie były identyczne.
-Wyśmienicie! – zawołał Barker, klaskając w ręce, a wraz z nim wszyscy ludzie, którzy pomagali przy tej sesji zdjęciowej. Byli zachwyceni efektem ich czterogodzinnej pracy. Osiemnastolatka wywołała na nich naprawdę wielkie wrażenie. Wiedziała dokładnie co ma robić przed aparatem, jak się zachować. Mogła wtedy w pełni zaprezentować nie tylko swoje ciało, ale również osobowość, która dla wielu ludzi nie była zaskoczeniem. Jednak po za tym, że byłą arogancka, bezczelna i chamska, była uwodzicielką. W szkole, mało który chłopak potrafił się jej oprzeć i większość była przy niej w mgnieniu oka, kiedy tylko czegoś potrzebowała. Nazywana przez Chaza i Ryana księżniczką, ale nie przeszkadzało jej to, ponieważ doskonale wiedziała, że wiele potrafi i bez względu na to ile osób za nią nie przepada, potrafiła sobie ich owinąć wokół palca. Nawet osoba, która jej nienawidziła całym sercem, sam Chaz Somers, nie potrafił odmówić blondynce, jeśli chodzi o odrobinę przyjemności. Lecz pomimo fizycznego pociągu do Parker, umiał trzeźwo myśleć i nie pozwalał sobie na choć odrobinę uprzejmości. Był to jeden z wielu powodów, dla których nastolatka go tak bardzo nie lubiła. – Wszyscy będą zachwyceni tymi zdjęciami. Jestem tego pewien! – powiedział Nigel podchodząc do dziewczyny z szerokim uśmiechem. Victoria odwzajemniła go, a następnie schyliła się i ściągnęła z nóg szpilki, które od dobrej godziny były dla niej nie do zniesienia. Ledwo czuła swoje palce i miała wrażenia, że zaraz zwariuje. Zamknęła oczy i odetchnęła z ulgą. Nagle poczuła czyjąś rękę na swojej tali i automatycznie wystraszona odwróciła się do tyłu. Tego się nie spodziewała. Przed nią stał uśmiechnięty od ucha do ucha Christian, nie spuszczając wzroku z jej ciała. Nawet nie kłopotał się, aby spojrzeć w oczy. Blondynka westchnęła głośno, zakładając ręce na klatkę piersiową.
-Podoba ci się to co widzisz? – zapytała, czym spowodowała, że siedemnastolatek w końcu spojrzał na nią. – Co tutaj robisz? – nie czekając na odpowiedź chłopaka na poprzednie pytanie, zadała kolejne.
-Jason powiedział, że masz pierwszą sesje zdjęciową dzisiaj, a że siostra jechała akurat tutaj, żeby się spotkać z koleżanką, to się z nią zabrałem. – odpowiedział, wzruszając ramionami.
Victoria założyła na siebie jedwabny szlafrok i skierowała się w stronę przebieralni, a zaraz za nią podążył chłopak, nie mogąc się przestać wpatrywać w ciało osiemnastolatki. Nie pierwszy raz widział dziewczynę tak ubraną, jednak nigdy tak naprawdę nie zwracał zbytniej uwagi na jej doskonałości. Po kilku sekundach zatrzymali się przed drzwiami ze złotą gwiazdą na środku. Blondynka chwyciła za klamkę i pchnęła je do przodu. Natychmiast ustąpiły i razem weszli do środka. Nastolatka, nie przejmując się obecnością Chrisa, zaczęła zdejmować z siebie śliski materiał.
-Hej! Masz zamiar się przede mną rozbierać? – zapytał ze zdziwieniem wypisanym na twarzy. Odwróciła się do niego przodem, kładąc rękę na biodrze.
-Sam tu wlazłeś za mną. – syknęła, podchodząc do swojego plecaka i wyciągając z niej ubrania. Kątem oka zauważyła, że siedemnastolatek udawał wielce zainteresowanego swoim telefonem, aby nie patrzeć jak się przebiera. Pomijając, że był chłopakiem i nie powinien mieć nic przeciwko dziewczynie, które przebiera się na jego oczach, był gentelmanem i byłoby to nie w porządku, gdyby wpatrywał się w blondynka. Ściągnęła bieliznę i ubrała swoją, a następnie na to czarną bluzkę na ramiączkach ze srebrnym krzyżem i fioletowe rurki. Na widok butów na obcasie jęknęła cicho. Nie przewidziała faktu, że tak bardzo będą ją boleć stopy po tej sesji. Na jej twarzy pojawił się grymas, co wywołało śmiech u blondyna. Po kilku minutach, podczas gdy Victoria pakowała wszystkie swoje rzeczy, usłyszeli pukanie do drzwi, a następnie ciche skrzypienie, kiedy Nigel, za pozwoleniem dziewczyny, wszedł do środka.
-Mam do ciebie pytanie. Kiedy masz sesje z Justinem Bieberem?
-Ponoć od 29 sierpnia do 31.– powiedziała, związując włosy w wysoki kucyk.
-Dwudniowa? A gdzie? Bo znając Terry’ego, będzie chciał coś oryginalnego zrobić.
-Z tego co wiem, to chcą zrobić ją w Paryżu, ale nie są jeszcze pewni na sto procent czy to wypali, więc może się pozmieniać.
-Rozumiem. Musisz być podekscytowana. – uśmiechnął się wesoło.
-Nie bardzo. Miałam okazję go poznać i przeraża mnie fakt, że będę musiała z nim spędzić tyle czasu. Na początku powiedziano mi, że to tylko kilka godzin, a wczoraj się dowiedziałam, że dwa dni.
-Dasz radę. Pamiętaj, że ta sesja może zmienić bardzo wiele. W końcu to niezwykle znany i utalentowany chłopak. A po za tym nie jest taki zły. Całkiem miły i fajny.
-Zależy dla kogo. – puściła mu oczko, a kiedy fotograf zniknął już z pomieszczenia, dziewczyna klasnęła w ręce. – Wstawaj i jedziemy do domu. Podejrzewam, że nie ma cię kto zawieść, poza mną. – ubrała na nogi buty, z zamiarem wyjścia, jednak siedemnastolatek zatrzymał ją, podchodząc od tyłu i zakładając jej ręce na talie. Pomimo tego iż Victoria miała 5’7 wzrostu, chłopak był troszeczkę wyższy od niej.
-Ściągnij te obcasy. – szepnął jej do ucha, na co blondynka, nie mając siły się kłócić, zrobiła jak jej kazał. Blondyn schował je do plecaka nastolatki, a następnie podniósł ją i niosąc na ręka, wyszedł z budynku. – Jesteś strasznie lekka. – zawołał, podrzucając ją lekko w górę.
-Nie rób tak. – zawołała, śmiejąc się cicho. Oplotła swoje ręce wokół szyi Christiana, ufając mu, że zaprowadzi ją do właściwego samochodu. Po dosłownie dwóch minutach obydwoje znaleźli się przed białym porsche, które należało do osiemnastolatki. Chłopak delikatnie opuścił dziewczynę, każąc jej stanąć na jego butach. Wciąż miał dłoń na tali dziewczyny. Drugą rękę wyciągnął w jej stronę, prosząc o kluczyki do auta. – No chyba żartujesz, że dam ci prowadzić mojego skarba. – fuknęła, jednak widząc groźną minę brązowookiego, wywróciła oczami, ale w ostateczności wręczyła mu je. Blondyn wsadził ją na miejsce pasażera, nie pozwalając dotknąć ziemi, uważając, że może być gdzieś szkło, a następnie sam usiadł koło niej i zapalił porsche.

*

Siedziała w swoim pokoju kolejną godzinę, czytając książkę, która po pięciu minutach straciła dla niej jakikolwiek sens. Zwykły romans, który jak nic przypominał jej historie Belli i Edwarda, z tym, że chłopak nie był wampirem tylko zwyczajnym nastolatkiem, a dziewczyna wilkołakiem, czy czymś podobnym. Spotkali się w szkole, zakochali, a później zaczęły się kłopoty i chęć odkrycia sekretu nastolatki. Na ogół lubiła czytać takie rzeczy, jednak tylko wtedy kiedy fabuła jest oryginalna, a teraz to prawie każda książka bazowała na jakże wielkiej miłości w „Zmierzchu”. Westchnęła cicho, dochodząc do wniosku, że nie odkryje tutaj żadnego nowego wątku i odłożyła książkę na bok. Chwyciła telefon i podświetliła ekran, zauważając, że kilka minut temu dostała wiadomość od Justina, otworzyła ją.

Od: Justin
Hej. Zajęta jesteś? Xx

Uśmiechnęła się wesoło i zaczęła wystukiwać kolejne litery na klawiaturze swojej komórki, a następnie wysłała ją do gwiazdora.

Do: Justin
Nie, wręcz przeciwnie. A czemu pytasz? :)

Na odpowiedź nie musiała długo czekać bo już po minucie, usłyszała sygnał wiadomości.

Od: Justin
To zobacz na balkon Xx

Nastolatka zmarszczyła brwi, zastanawiając się po co ma to zrobić. Odłożyła telefon na biurko i podeszła do drzwi balkonowych. Odsłoniła zasłony i zobaczyła blondyna, stojącego po drugiej stronie szyby, z komórką w kieszeni, uśmiechając się szeroko. Pomachał jej ręką, na co siedemnastolatka zaśmiała się cicho i wpuściła chłopaka do środka. Przyjrzała mu się dokładnie. Miał na sobie zwykły t-shirt, spodnie, a na to marynarkę. Wszystko w białym kolorze. Włosy zostawione były w kompletnym nieładzie, jednak dodawało mu to tylko uroku. Brązowooki usiadł na jej łóżku i zaczął rozglądać się po pokoju.
-Strasznie dziewczęcy. – skwitował na widok jasno - różowych ścian. Biurko było białe, jednak ozdobione gdzie nie gdzie kwiatkami i serduszkami. Na komodzie znajdowało się pełno ramek ze zdjęciami.
-Jakbyś nie zauważył ja jestem dziewczyną. – powiedziała, zajmując miejsce koło niego. – Co tutaj robisz?  I w dodatku tak ubrany. – zapytała, krzyżując nogi.
-A byłem z dziadkami i mamą na kolacji i ich znajomymi i chcieli, żebym się dobrze prezentował. – odpowiedział, wywracając oczami na samo wspomnienie słów rodziny. – A wracając przyszedłem do ciebie bo chłopców i tak nie ma w domach. – wzruszył ramionami, biorąc do ręki zdjęcie, które stało na stoliczku przy łóżku. – To ta dziewczynka, z którą byłaś w Toronto, prawda? – w odpowiedzi, siedemnastolatka pokiwał twierdząco głową. Zauważył, że nie chcę za bardzo o tym rozmawiać, więc postanowił nie wypytywać ją o to więcej. Odłożył ramkę na swoje miejsce i oparł się plecami o ścianę.
-Wiesz, że jak mój tata cię tutaj zobaczy to nie będzie zbyt ciekawie?
-Minąłem się z nim. Jak podszedłem pod twoje okno, zobaczyłem jak odjeżdża, więc go nie ma w domu. – uśmiechnął się chytrze, czym wywołał śmiech u Sam. Nagle poczuł wibracje w kieszeni. Sięgnął do niej i wyciągnął iPhone’a. Połączenie było od osoby, po której nie spodziewał się, że zadzwoni jeszcze kiedyś. Szybko nacisnął czerwoną słuchawkę, nie chcąc, aby szatynka zauważyła kto do niego zadzwonił, jednak było za późno. Przez kilka minut nie odzywali się do siebie. Dziewczyna zauważyła, że Justin nagle posmutniał i zamyślony siedział, patrząc się na swoje ręce, jakby były jakimś arcydziełem. W pewnym momencie nastolatka położyła delikatnie swoją dłoń na ramieniu chłopaka, który jak tylko ja poczuł odwrócił się do niej i przytulił do jej drobnego ciała. Schował twarz w jej włosach, starając się uspokoić. Siedemnastolatka jeździła swoimi rękami po jego plecach. Po pewnym czasie gwiazdor oderwał się od niej, posyłając jej nikły uśmiech.– Dziękuję. – wydusił z siebie, zjeżdżając swoją dłonią na talię dziewczyny, ale jednocześnie nie spuszczał z niej wzroku. Jej brązowe oczy przypominały mu o czymś czego mu tak bardzo w tej chwili brakowało. Widział w nich szczęście, którego od jakiegoś czasu brakowało u niego. Po chwili zaczął zbliżać się do niej. Coś mówiło mu, że to jest złe, co w tej chwili chcę zrobić. W końcu osoba stojąca przed nim jest w związku z jego kolegą, którego bardzo szybko polubił. Doskonale wiedział jak bardzo są ze sobą szczęśliwi. Widać to było na każdym kroku. Ale, chwila, powrót. Z drugiej strony Sam się jeszcze nie oddaliła, nawet nie drgnęła. Już kiedy zobaczył ją w Toronto, przypadła mu do gustu, a później zaczął spędzać z nią coraz więcej czasu. Nie mógł skłamać. Spodobała mu się. Nachylił się, gdyż nastolatka była bardzo niska jak na swój wiek, a następnie wpił się w jej usta. Wiedział, że siedemnastolatka się zdziwiła i spodziewał, że zaraz go odepchnie jednak dziewczyna go zaskoczyła. Oplotła jego szyję i odwzajemniła pocałunek. Przez ciało chłopaka przeszły przyjemne dreszcze. Pogłębił pocałunek, zapominając kompletnie o wszystkich rzeczach, które na początku przypominały mu dlaczego nie powinien tego robić. Stawał się on coraz bardziej namiętny i żadne z nich nie było w stanie go przerwać. Żadne z nich tego nie chciało. Justin wiedział, że jak tylko to się skończy, przyjdzie opamiętanie, potępienie za to skryte pragnienie i nienawiść do samego siebie.

*

-Jesteśmy już. – powiedział Christian, odwracając głowę do dziewczyny, która wpatrywała się w chłopaka, przysypiając. Dochodziła już dziewiąta wieczorem, a blondynka była wykończona po całym dniu. Podniosła się i przeciągnęła. Z jej ust wydobyło się ziewnięcie, co spowodowało uśmiech na twarzy siedemnastolatka. – Mam ci pomóc z dojściem do drzwi? – zapytał, odpinając pasy bezpieczeństwa u siebie, jak i również u niebieskookiej. Potrząsnęła przecząco głową. Wyciągnęła spod siedzenia swój plecak, wychodząc z auta. W jej ślady poszedł Chris. Zamknął samochód i wręczył kluczyki właścicielce.
-Dziękuję. – szepnęła ze słyszalnym zmęczeniem w głosie. Zbliżyła się do niego i ucałowała jego policzek, a następnie odwróciła się i szybko na bosaka pobiegła do wejścia. Zanim przekroczyła próg domu usłyszała krzyki, więc szybko weszła do środka, zastając swojego ojca i siostrę, stojących w przedpokoju. Trzynastolatka miała czerwone policzki, a z oczu wypływały jej łzy, za to mężczyzna miał na twarzy wypisaną wściekłość. Kiedy tylko usłyszeli, że Victoria jest niedaleko nich, spojrzeli w jej stronę. – Co tu się dzieje? – w momencie, gdy zadała to pytanie, szatynka podbiegła do niej i mocno objęła w pasie, wybuchając głośnym płaczem. Zdezorientowana blondynka rzuciła swój bagaż w kąt i odwzajemniła gest siostry, starając się ją uspokoić.
-Tata jest na mnie zły, że spotkałam się z kolegą. – zawołała, nie puszczając osiemnastolatki, która patrzyła na swojego tatę ze zdziwieniem.
-Nie jestem zły za to, że się z nim spotkałaś tylko za to co z nim robiłaś! – wrzasnął tak głośno, że niebieskooka była pewna, że nawet na drugim końcu miasta mogli go usłyszeć ludzie. – Jak mogłaś palić z tym szczeniakiem?! – w tej chwili nastolatkę sparaliżowało. Jej młodsza siostra paliła? Nie. Przecież to nie możliwe. Trzynastolatka odsunęła się od Victorii, patrząc swojemu ojcu w oczy.
-Teraz próbujesz mnie wychować?! Wal się! – krzyknęła, wbiegając po schodach do swojego pokoju.
-Victoria, przemów jej do rozumu bo ja już mam dość, starając się wychować ją na porządną kobietę. – blondynka parsknęła głośnym śmiechem. Z salonu wyszła Alice i wtuliła się w Andrew, starając się go uspokoić.
-Żartujesz, prawda? Ty nigdy nie próbowałeś jej nawet wychować. Nie zależało ci na tym. Jedyne co się liczyło to praca i to zasrane pismo. A jeśli chcesz, żeby Rosalie wyrosła na porządną kobietę, to może najpierw sam zobacz z kim się żenisz, bo to z pewnością nie jest kobieta. A tym bardziej osoba godna podziwu. – warknęła, a następnie weszła do swojego pokoju.
Leżąc na łóżku, ubrana w piżamę, oglądała jeden z tandetnych filmów o niespełnionej miłości. Usłyszała pukanie i do pomieszczenia weszła Rose, otulona kocem. Poczłapała do osiemnastolatki i położyła się koło niej. Żadna z nich nie zaczęła rozmowy o tym co się wcześniej wydarzyło. Wolały spędzić czas w ciszy i spokoju, udając, że oglądają co leci w telewizji. Jednak myśli każdej z nich były skupione na całkiem czymś innym.
Rosalie chciała, aby ojciec zauważył, jak bardzo go teraz potrzebuje, jak bardzo go potrzebowała. Prawie wcale go nie było w domu, a kiedy już przychodził to, żeby coś zjeść, poczytać gazetę, a później położyć się spać, aby następnego dnia, znowu pójść do pracy i siedzieć tam do wieczora.  
Victoria natomiast marzyła o tym, żeby ich mama wróciła. Nie mogła patrzeć na szczęście taty przy boku innej kobiety. Według niej, żadna nie była perfekcyjna dla niego, poza jej rodzicielką. Jej młodsza siostra mało co pamięta mamę, gdyż była bardzo mała, jednak blondynka nigdy nie zapomni wszystkich wspólnie spędzonych chwil i pomimo, że powinna być tak naprawdę wściekła na nią za zostawienie jej, ona nadal miała nadzieję, że wróci i ponownie się nią zajmie, że nie pozwoli na ten chory ślub, że ponownie sprawi, że rodzice się zakochają. Nie potrafiła znienawidzić rodzicielki, bez względu na to co zrobiła. Jedyna rzecz której pragnęła, to jej powrotu. I może właśnie dzięki jej karierze jako modelka, która miała nadzieję rozwinie się, mama ją odnajdzie. Tak bardzo chciała mieć ją z powrotem przy swoim boku, że mogłaby oddać wszystko w zamian za to. W tej chwili uświadomiła sobie, że nie umie tak czekać na coś co może się nie wydarzyć, sama musiała zacząć działać. Musiała odnaleźć Julie Johnson. Potrzebowała jej.

Od autorki:
Dedykuje ten rozdział @magda_nivanne która ZAWSZE komentuje moje rozdziały. Dziękuję ci za to.

Polecam wam książkę „Trzynaście powodów”. Właśnie zaczęłam czytać i jest genialna! No tak więc w rozdziale mała akcja rozpoczynająca wątek, który rozwijać będę do końca opowiadania. Mam nadzieję, że wam się podoba. Do następnego.

5 komentarzy:

  1. Christian jest taki słodki, zakochałam się w nim <3
    Zdziwiło mnie trochę to, że na początku Justin niby jej nie lubi itd a teraz nagle przychodzi do domu Vic i się całują, wow ;o Ciekawe jak to się dalej potoczy i co wydarzy podczas tej sesji, na pewno coś ważnego ;>
    No i ta ich relacja z ojcem, biedne dziewczyny, ale fajnie to opisałaś, tak realnie. Super! Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justin się nie pocałował z Vic tylko z Samanthą :)

      Usuń
  2. o kurcze, co Justin zrobił ? ojj będą problemy przez to ..tak czuje..
    rozdział strasznie mi się podoba, strasznie wciąga mnie Twoja historia..
    dziękuję bardzo za dedykację :* nie spodziewałam się tego, tak szczerze :)
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już dawno chciałam ci dać dedykacje ale jakoś wypadało mi to z głowy. zawsze mi komentujesz (nawet jeśli krótko ale jednak) i to naprawdę pomaga więc dziękuję jeszcze raz :)

      Usuń
  3. Co ta Sam z Jusem? XD Wyczuwam,że będą z tego problemy... Nie no na pewno będą XD Nareszcie wchodzi ten wątek z mamą Victorii :D Długo na niego czekałam :P To teraz czekam jak to się dalej potoczy :):):):):):):):):):):):):):):):):):):):)

    OdpowiedzUsuń