środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 17

Kolejne kilka dni minęły Victorii w zaskakująco szybkim tempie. Spędziła je głównie na przeszukiwaniu całego domu, aby znaleźć jakiekolwiek informacje o swojej mamie, jednak do tej pory nie było żadnych efektów. Oprócz zdjęć nie potrafiła znaleźć nic innego. Jej ojciec musiał powyrzucać wszystko, aby ani ona, ani Rosalie nie miały możliwości dowiedzenia się czegoś więcej o rodzicielce. Nie zdawał sobie jednak sprawy z tego, że dziewczyny właśnie tego chciały. Dlatego też cieszyła się, że Justin pomoże jej w poszukiwaniach. Wiedziała, że on ma znacznie większe możliwości. Ich układ był jasny. Nastolatka ma zebrać jak najwięcej wiadomości, a on postara się jej pomóc. Jedynym warunkiem było to, że nikt nie mógł się dowiedzieć o tym. Blondynka nie miała na co narzekać, bo ostatnia rzecz, której by chciała to Jason, który zaraz doszedł by do sedna sprawy i odkrył, że dziewczyna w dalszym ciągu pracuje dla Michaela.
W domu z dnia na dzień robiło się coraz głośniej na temat ślubu, przez co Victoria nie potrafiła znieść siedzenia tam. Wczoraj późnym wieczorem, kiedy z głośników zaczęły wydobywać się dźwięki najróżniejszych piosenek, z których Alice i Andrew wybierali najlepsze, blondynka nie wytrzymała, spakowała swoją torbę i oznajmiła, że noc spędza u Jasona. Nie spodobało się to jej ojcu, jednak wiedział, że nic już nie zdziała w stosunku do swojej starszej córki. Miała osiemnaście lat, więc robiła co chciała.
We wtorek rano osiemnastolatka zeszła na dół, przecierając oczy. Do kuchni zwabił ją zapach organicznej kawy kupionej przez Jasona. Za ten towar potrafiła bez wahania zapłacić bardzo wysoką cenę. Rodzice chłopaka już wyjechali do pracy, ale szatyn siedział jeszcze przy stole, jedząc płatki z mlekiem i pisał status na Twitterze za pomocą swojego iPhone. Kiedy blondynka zobaczyła, kto siedzi koło jej przyjaciela, wydała z siebie cichy jęk.
-Och. – Justin zaniepokojony podniósł wzrok. Miał na sobie zieloną koszulkę i czarno zielone spodnie, które sięgały nieco za kolana. Przed chłopakiem stał jej ulubiony kubek – czerwono–biały w czarne łaty. Kiedy tylko tutaj przychodzi, zawsze w nim pije. Założyła ręce na piersiach. Nie sądziła, że do śniadania musi wkładać pod piżamę stanik. Weszła szybko na górę i wyciągnęła z torby ubrania. Wykąpała się szybko, ubrała i z powrotem wróciła do nastolatków, którzy nadal siedzieli w tym samym pomieszczeniu. Kiedy gwiazdor zobaczył ją na powrót, telefon, który w tej chwili trzymał w ręce, wypadł mu. – Od kiedy ty się tak ubierasz? – zapytał po chwili.
-Od zawsze. – odpowiedziała, biorąc w dłonie kubek blondyna i upiła trochę kawy. Zignorowała Biebera, któremu widocznie nie spodobało się to, że dziewczyna wypiła mu trochę napoju. Na zewnątrz rozległ się klakson. Krzesło zaszurało, kiedy Jason wstał, z mlekiem płynącym mu po podbródku.
-To Samantha. – zawołał uradowany szatyn, wkładając miskę do zlewu i zalewając ją zimną wodą. Na twarzy blondynki pojawił się chytry uśmiech.
-Mhm, Samantha. – wymruczała, siadając koło Justina, który jako jedyny usłyszał nastolatkę. Blondyn, widząc, że Nicols wyszedł z pomieszczenia, aby przywitać swoją dziewczynę, wziął osiemnastolatce komórkę i szybko wpisał do niej swój numer. – Po co mi on? – spytała, unosząc jedną brew ku górze.
-Zadzwoń, albo napisz jak coś znajdziesz. – szepnął, zwracając głowę na parę, która w tej chwili weszła do kuchni roześmiana. – Hej Sam! – zawołał, wstając od stołu. Podszedł do siedemnastolatki przytulił ją lekko na powitanie.
Po niespełna piętnastu minutach, blondynka musiała się zbierać na sesje. Zostawiła swoje wczorajsze ciuchy, jak to miała w zwyczaju robić, kiedy przychodziła na noc do przyjaciela. Wsadziła do torby tylko telefon, portfel i małą butelkę wody. Zeszła po schodach, napotykając całą trójkę stojącą na przedpokoju. Posłała im zdziwione spojrzenie, oczekując odpowiedzi, dlaczego tak stoją przy wyjściu.
-Możemy jechać z tobą na tą sesje? – zapytał Jason wyczekująco. Osiemnastolatka prychnęła cicho pod nosem, informując, że nie chce, żeby z nią jechali. – No weź! Pojedziemy z tobą, poczekamy, aż skończysz i pójdziemy później na pizze. - dziewczyna popatrzyła na Biebera, oczekując, że powie, że wcale nie chce jechać, co by ją ucieszyło, jednak ten wzruszył ramionami.
-Nie patrz tak na mnie. Nie cieszy mnie to specjalnie, ale skoro i tak mamy mieć tą sesje pod koniec sierpnia, to wypadałoby mi zobaczyć jak sobie radzisz przed obiektywem. – powiedział, zakładając buty i full capa. Niebieskooka westchnęła cicho, unosząc ręce ku górze, oznajmiając, że kapituluje. Ubrała czarne vansy i wyszła z domu, a za nią reszta. – Jak jedziemy?
-Ja mogę z tobą, a Jason z nią. – odpowiedziała blondynka, powodując, że cała trojka spojrzała się na nią zaskoczona. – No co? Nie sprawia mi to przyjemności, ale sądzę, że wy musicie pogadać. – wskazała na parę, uśmiechając się zadziornie w stronę szatynki, czym sprawiła, że na jej twarzy pojawiło się zdziwienie. Spuściła głowę, aby nie patrzeć na Victorię. Osiemnastolatka chwyciła lekko Justina za koszulkę i pociągnęła go w stronę swojego samochodu.
-O co ci chodziło z Sam? – spytał brązowooki, kiedy wyjechali spod domu Jasona.
-Sądzę, że powinieneś wiedzieć, skoro tak się do siebie zbliżyliście. – puściła mu oczko, nie odrywając wzroku od drogi.
-To jeszcze raz. Dlaczego ty prowadzisz samochód, a nie ja?
-Bo on jest mój i nie pozwalam nikomu prowadzić. – zawołała już lekko zirytowana zachowaniem chłopaka. Jednym ruchem włączyła radio, aby nie słuchać nastolatka. Leciała akurat piosenka Lil Wayne’a i Bruno Marsa - Mirror, którą uwielbiała, więc cicho zaczęła sobie ją podśpiewywać.
W pewnym momencie dołączył do niej również gwiazdor i do końca drogi śpiewali piosenki, które były puszczane. Blondyn po raz drugi zobaczył w niej zupełnie inną dziewczynę niż zazwyczaj. Nie była tą chamską i wredną nastolatką bez serca. Piosenkarz sekretnie podziwia ją za to, że potrafi wszystko szczerze powiedzieć i nie przejmować się co ludzie pomyślą, lub czy czasami nie wyśmieją. Chłopak nigdy nie należał do osób szczególnie odważnych, a przynajmniej nie od czasu kiedy jego związek z Seleną się zaczął rozwijać. Coraz więcej gróźb i wyzwisk było kierowane w jego stronę, przerażały go i to bardzo. Starał się je ignorować, ale czasami po prostu nie umiał.
Odwrócił wzrok od jezdni i popatrzył na nastolatkę, która w dalszym ciągu nuciła sobie piosenki pod nosem. Gdy ta zauważyła, że Justin się jej przygląda, posłała mu pytające spojrzenie, na które on tylko wzruszył ramionami.
-Jesteś pewna, że to tutaj? - odezwał się Jason, wpatrując się w stojący przed całą czwórką drewniany dom. Wyglądał na opuszczony. Szyby były powybijane, a patrząc na niego, miało się wrażenie, jakby zaraz miał się rozpaść.
Blondynka wyciągnęła komórkę, sprawdzając ponownie adres, który przesłał jej fotograf. Modliła się, aby jednak to była pomyłka, jednak wszystko się zgadzało. Przełknęła głośno ślinę i przeszła przez bramkę, idąc w stronę wejścia. Nienawidziła takich miejsc i gdyby nie to, że robiła to ze względu na swoją karierę, uciekłaby już stąd dawno. Nagle drzwi gwałtownie się otworzyły, skrzypiąc niemiłosiernie. Nastolatkowe zatrzymali się przerażeni. Zobaczyli wysoką kobietę, która okazała się być makijażystką. Miała czarne włosy, które sięgały jej do ramion. Ubrana była w białą bluzkę i czarną spódniczkę przed kolana, eksponując swoje długie, zgrabne nogi.
-Zawału bym dostała przez ciebie Miranda. - zawróciła się do kobiety Victoria.
-Przepraszam. - odpowiedziała, wpuszczając cała czwórkę do środka. Parker już sam do z zewnątrz przyprawiał o dreszcze, ale nie równało się to z tym jak bardzo zaczęła się bać, kiedy zobaczyła wnętrze. Hol był bardzo duży. Na środku były drewniane, szerokie schody, którymi podążyła Miranda, wskazując nastolatką, aby szli za nią. Niezadowolona blondynka pokręciła przecząco głową. Kiedy czarnowłosa to zobaczyła zaśmiała się melodyjnie, widząc przerażenie wymalowane na twarzach dziewczyn. - Tu nie straszy, spokojnie. - zawołała. - Ben lubi sprawiać, że zdjęcia są mroczne, a zarazem seksowne i zmysłowe. To jest jego znak rozpoznawczy. Zawsze robi zdjęcia w miejscach tego typu.
-Chwila! Ben Miller? - zapytał blondyn, uśmiechając się szeroko. W odpowiedzi kobieta pokiwała twierdząco głową. - Super! Lady Gaga miała kiedyś sesje z nim i zrobili ją w domu strachów czy czymś takim! Zdjęcia wyszły genialnie! Przyleciał tu specjalnie z LA?
-Tak. Zobaczył zdjęcia Victorii i powiedział, że bardzo by chciał z nią współpracować, więc się pojawił w Toronto. Jest naprawdę świetnym fotografem. No chodźcie już. Musisz się jeszcze przygotować, a to trochę zajmie.
Kiedy niebieskooka była już wymalowana i ubrana, wyszła z pokoju, który miał służyć dzisiaj za jej garderobę. Miała na sobie białą bluzkę, która odkrywała jej cały brzuch, krótkie spodenki i na to marynarkę. Na głowie spoczywał jej kapelusz, który dopełniał całość. Umalowana była delikatnie, aby nie zepsuć wrażenia niewinności. Przywitała się z fotografem. Wytłumaczył dziewczynie jak będzie wyglądać cała sesja, z dokładnością. Justin, Jason i Samantha siedzieli z boku na krzesłach, rozmawiając o czymś z ludźmi z ekipy.
-Dobrze Victorio. Usiądź sobie na tamtym krześle przy oknie i po prostu pozuj. - odezwał się Ben, wskazując miejsce osiemnastolatce. Blondynka wykonała jego polecenie i okrakiem usiadła na stołku opierając ręce o oparcie z przodu. Światło błysło, informując, że zaczynają.
Godzinę później zdjęcia w pierwszym stroju były gotowe, więc nastolatka poszła do garderoby, aby się przebrać. Podeszła do starej kanapy, która tam stała i chwyciła do ręki wieszak z różową bielizną. Tym razem zdjęcia miały się odbyć w holu, gdyż zdaniem fotografa taka scenografia dopełni całość. Szybko się ubrała, a następnie zawołała Mirandę, żeby zrobiła jej makijaż. Po chwili drzwi się otworzyły, jednak zamiast makijażystki w przejściu stanął Justin. Zmierzył dziewczynę od dołu do góry, uśmiechając się zadziornie. Blondynka wywróciła oczami i ubrała biały szlafrok z jedwabiu.
-Czego chcesz?
-A da się grzeczniej? - spytał, opierając się o ścianę. Niebieskooka zignorowała chłopaka i odwróciła się do lustra, zmywając kredkę do oczu i tusz do rzęs. - Znalazłaś coś o swojej mamie?
-Tylko jej zdjęcia. Ojciec wszystko wyrzucił. Przeszukałam cały dom kilka razy. No i wiem to, że ma na imię Julie Johnson - odpowiedziała.
-To zawsze coś. Przyjdź jutro do mnie o drugiej z tymi zdjęciami. - powiedział i wyszedł z pomieszczenia.
Następnego dnia Victoria spała już w domu. Obudziła się o godzinie 9 rano z nadzieją, że pójdzie biegać. Ubrała się w sportowe ciuchy i wyszła z pokoju, zmierzając w stronę wyjścia. W salonie siedziała Rosalie i oglądała kolejną, bezsensowną bajkę na Disney, a z kuchni dochodziła rozmowa Alice z Andrew, która jak zwykle była o nadchodzącym ślubie. Nastolatka słysząc to wywróciła oczami i otworzyła szafkę, wyciągając buty z Nike. Usiadła na ławeczce, zakładając je. W pewnej chwili zobaczyła swojego ojca. Stało oparty o framugę drzwi od kuchni, przyglądając się swojej córce.
-Victorio zabierz Rose na zakupy. Potrzebujecie sukienek. – oznajmił. Z tylnej kieszeni spodni wyciągnął czarny, skórzany portfel i podał blondynce pieniądze. – Sądzę, że 600 dolarów wystarczy.
-Mówiłam ci już, że nie mam zamiaru się pojawić tam, więc oszczędź sobie. – warknęła, wstając z miejsca.
-Pojawisz się. Czy tego chcesz czy nie! – krzyknął mężczyzna, powodując, że po ciele osiemnastolatki przebiegły dreszcze. Nigdy jeszcze nie zwracał się takim tonem do dziewczyny, więc się trochę wystraszyła. Wzięła pieniądze z ręki Andrew i położyła na komodzie.
-Idę biegać teraz. Później pojadę z Rosalie, aby jej kupić sukienkę, ale ja nie idę na ślub. – odpowiedziała.
-Jak sobie raz odpuścisz jogging to nic ci się nie stanie. Idź się przebrać w coś normalnego i jedź na zakupy teraz. – zarządził, wskazując ręka na schody. Po jego minie było widać, że jest podenerwowany, więc blondynka wolała nie pogarszać sprawy. W tej samej chwili, co nastolatka ruszyła na górę, z kuchni wyszła Alice.
-Tylko kupcie sobie sukienki pod kolor fioletowy, żeby pasowały do reszty. – powiedziała, uśmiechając się słodko. Victoria popatrzyła na ojca.
-Ty też masz sobie kupić. Jeśli wrócisz bez sukienki inaczej pogadamy.
-Jestem już dorosła!
-Ale nadal mieszkasz pod moim dachem. I dopóki tak jest, masz się mnie słuchać!
-W takim razie może się wyprowadzę! – krzyknęła. – Wszystkim będzie łatwiej. – wbiegła na górę, trzaskając za sobą drzwiami. Oparła się o ścianę i zamknęła oczy, w których pojawiły się łzy. Nienawidziła kiedy jej tata stawał się taki władczy. Kiedy jeszcze nie poznał Alice był zupełnie inny. Szanował wybory Victorii i nie rozstawiał ją po kątach. Jednak wszystko się zmieniło i jedyne o czym osiemnastolatka teraz marzyła to, żeby razem z Justinem odszukali jej rodzicielkę.

Od autorki:


PRZEPRASZAM, ŻE TAK PÓŹNO. Trochę się ociągałam tak szczerze dlatego w weekend pojawi się następny. Obiecuje. To jest ostatni rozdział, który ktoś z was mógł czytać na tumblr. Więcej nie wstawiałam, więc zaczyna się najlepsza część haha. Do następnego!

2 komentarze:

  1. Super rozdział, tak bardzo prawdziwie to przedstawiasz, relację ojciec-córka, świetnie ci to wyszło. Teraz czekam na jakąś akcję między Justinem a Victorią, ciekawe czy zaskoczysz nas czymś :)
    Powodzenia i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny, czekam na jakieś zbliżenie między Vic a Justinem ..
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń