Dochodziła
godzina druga po południu. Dziewczyna wracała z siostrą z miasta. Obydwie miały zakupione śliczne, fioletowe sukienki. Jednak
żadna z nich nie była zachwycona tym, że będzie musiała ubrać ją w takich
okolicznościach jak ślub swojego ojca. Rosalie była pewna, że nic nie może z
tym zrobić, za to Victoria miała cichą nadzieję, że odnajdzie swoją matkę, tak
jak sobie to obiecała, a ona powstrzyma to całe nieporozumienie zwane również
ślubem.
-Rose, wyciągnij
moją komórkę z torebki, wejdź w kontakty i napisz do Justina, że spóźnię się
kilka minut. – powiedziała, nie odrywając wzroku od jezdni, aby nie spowodować
wypadku. Czuła jednak spojrzenie swojej siostry na sobie na co wywróciła tylko
oczami. Zakochana w gwiazdorze nastolatka bywa nieznośna, a już na pewno
Rosalie.
-Justin jako
Justin Bieber? – zapytała drżącym głosem na co w odpowiedzi Vic pokiwała
twierdząco głową. –Mogę jego numer? – osiemnastolatka roześmiała się głośno,
dając tym samym dziewczynie do zrozumienia, żeby zapomniała o tym. Brązowowłosa
zasmuciła się lekko, ale nie miała zamiaru spisywać jego numer bez wiedzy
siostry, więc tylko napisała mu to o co ją poprosiła blondynka i odłożyła iPhone’a
z powrotem do torebki.
Kiedy dojechały do
domu osiemnastolatka od razu poszła na górę, żeby się przebrać. Otworzyła szafę
i wyciągnęła z niej białą bluzkę na ramiączkach i krótkie jeansowe spodenki z
białą koronką, a następnie założyła to na siebie. Przepakowała torbę, chowając
kilka zdjęć swojej mamy i zeszła po schodach do przedpokoju, widząc, że jest
już dziesięć minut spóźniona. Ubrała na nogi baletki i zgarnęła z komody klucze
na wszelki wypadek, gdyby miała wrócić, a nikogo by nie było w domu. Gdyby miała
już wychodzić, zobaczyła, że z salonu wyłoniła się Alice, a tuż za nią Pattie –
mama Justina.
-Wychodzę. –
powiedziała, chwytając za klamkę.
-Gdzie? – zapytała
kobieta, podchodząc bliżej dziewczyna.
-Do znajomego.
Będę za jakiś czas. Cześć. – zawołała, nie chcąc się kłócić przy mamie
gwiazdora, gdyż ostatnia rzecz, którą chciała, to żeby ona zobaczyła jak się
nie dogadują.
-Przepraszam za spóźnienie. Musiałam
jechać z siostrą po sukienki na ślub. – powiedziała, kiedy tylko chłopak
otworzył jej drzwi i wpuścił do środka. Pokiwał głową, że rozumie i zaprosił ją
gestem ręki na górę. Kiedy wchodzili już po schodach, zatrzymał ich głos
dziadka.
-A to musi być ta
słynna Samantha! – zawołał, na co osiemnastolatka stanęła jak wryta. Była
ciekawa jak dużo piosenkarz opowiada o dziewczynie jej przyjaciela. Widziała,
że ta dwójka się do siebie zbliżyła i to w bardzo krótkim czasie i nawet
przeszło jej przez myśl, że siedemnastolatka sekretnie spotyka się z Bieberem,
ale szybko się wycofała, wiedząc, że nastolatka jest za grzeczna na to, żeby
zdradzać Jasona. Całe szczęście, ponieważ wbrew pozorom Victoria troszczyła się
o bruneta i nie chciała, żeby ktokolwiek go zranił.
-Dziadku… - zaczął
Justin, jednak blondynka mu przerwała.
-Tak właściwie mam
na imię Victoria. – odpowiedziała grzecznie, uśmiechając się delikatnie do starszego
mężczyzny. Widać było, że zrobiło mu się głupio z powodu tej pomyłki. –Miło
pana poznać. – podała mu rękę, którą on potrząsnął delikatnie.
-Przepraszam.
Widocznie pomyliły mi się imiona. Pamięć już nie ta. – powiedział, widocznie
starając się ukryć błąd. –Ciebie również miło poznać.
-Nie ma sprawy,
naprawdę. Każdemu może się zdarzyć. – uśmiechnęła się słodko. Poczuła na swojej
tali dłoń blondyna. Odwróciła się w jego stronę zdziwiona, a ten tylko kiwnął
głową na znak, żeby poszła za nim.
-Justin, znasz
zasady. Żadnych dziewczyn w twoim pokoju. – zawołała z kuchni babcia nastolatka, na co on wywrócił oczami. – Macie salon do swojej
dyspozycji.
-Babciu, zostawimy
otwarte drzwi. Nie chcemy wam tutaj przeszkadzać. – jęknął chłopak, mając
nadzieję, że przekona kobietę do zmiany zdania. Widocznie nie chciał rozmawiać
o tym wszystkim z Victorią w pomieszczeniu, gdzie dziadkowie mogą wszystko usłyszeć. Nie był jedyny, gdyż
osiemnastolatka podzielała jego zdanie. Diane wyszła z kuchni i spojrzała na swojego wnuczka, mrużąc oczy. –Proszę. – błagał,
patrząc na swoją babcie z oczami zbitego pieska. Nastolatka musiała przyznać,
że robił to świetnie. Może to przez to, że ma takie głęboko brązowe oczy.
-Dobrze. –
westchnęła kobieta. – Ale drzwi otwarte. – pogroziła palcem na co chłopak
kiwnął głową, na znak, że się zgadza i pociągnął blondynkę za sobą. Obydwoje
weszli do pokoju Justina. Od razu widać było, że jest to sypialnia należąca do
chłopaka. Była ona bardzo małych rozmiarów. Ściany biało niebieskie, a na nich
pełno różnych nagród i plakatów. Po prawej stronie przy wejściu stało biurko,
na którym leżał laptop. W rogu znajdowało się małe łóżko. Dziewczyna usiadła na
nim i popatrzyła na wciąż stojącego w progu gwiazdora.
-Żal zmieniać
cokolwiek w tym pokoju, prawda? – zapytała, rozglądając się ponownie po
pomieszczeniu. Bieber pokiwał twierdząco głową, a następnie zajął miejsce koło Victorii.
-Nie przebywam
tutaj często, a kiedy już przyjeżdżam to nie mam serca wyrzucać tych rzeczy.
Mam tutaj strasznie dużo wspomnień. Kiedyś to łóżko było niesamowicie duże dla
mnie, a teraz to nawet się nie mieszczę za bardzo. – zaśmiał się, patrząc na
osiemnastolatkę. –Dobra, pokaż te zdjęcia. – powiedział, na co blondynka
otworzyła torebkę i wyciągnęła kilka fotografii swojej rodzicielki. Podała je
nastolatkowi i obserwowała jak chłopak dokładnie je ogląda. Po chwili zauważyła
jak zmarszczył brwi. Zaglądnęła mu przez ramię i zobaczyła zdjęcie, na którym
jest ona z jej trzyletnią wtedy siostrą i mamą. Kobieta kucała, a Vic stała
wraz z Rosalie z boku ze śmieszną miną. Uwielbiała się wygłupiać przed obiektywem jak była
mała. Na sam widok tego zaśmiała się cicho. – Gdzie to było robione? – zapytał
blondyn, uważnie przyglądając się fotografii.
-Przed moją szkołą
w Nowym Jorku. Chodziłam wtedy do pierwszej klasy. Właściwie to to był mój
pierwszy dzień. – odpowiedziała. I pomyśleć, że dokładnie dwa tygodnie później
mama ją zostawiła. Osiemnastolatek sięgnął po swojego laptopa i załączył go.
-Podaj mi nazwę
tej szkoły.
-The Anderson
School. – podyktowała mu, zastanawiając się co chce zrobić. Justin wszedł na
stronę podstawówki i na galerie zdjęć, przeglądając je w dosyć szybkim tempie,
przez co dziewczyna ledwo zdążyła coś zauważyć, więc sobie odpuściła patrzenie
na poczynania nastolatka. Po kilku minutach chłopak położył komputer na jej
kolach, pokazując zdjęcie nauczycieli z 2004 roku. Blondynka uważnie
przyglądała się wszystkiemu, aż jej wzrok spoczął na jednej z kobiet. Była
niesamowicie podobna do jej mamy. Zobaczyła na opis zdjęcia, szukając imienia i
nazwiska swojej rodzicielki jednak osoba niemalże identyczna jak jej mama miała
na imię Alexandra Karlson. – Po co mi to pokazałeś? To nie moja mama.
-Przyjrzyj się
teraz tym zdjęciom, które przyniosłaś. – zawołał. – Na początku nie zauważyłem
tego, ale przy tym zdjęciu z pierwszego dnia szkoły dobrze widać, że ktoś bawił
się w photoshopie czy czymś podobnym. – dodał. Dziewczynie serce zabiło dwa
razy mocniej.
-Co chcesz przez
to powiedzieć? – zapytała, nie podnosząc głowy do góry i cały czas wpatrywała
się w fotografie z dzieciństwa.
-Sądzę, że na tych
zdjęciach to nie jest twoja mama tylko została wklejona na jej miejsce
Alexandra Karlson, która uczy w tej szkole.
-Nie prawda!
-Jest jeszcze
jedna opcja. Może twoja mama wcale nie ma na imię Julie, tylko Alexandra
Karlson.
-Przecież chyba
pamiętam jak ma na imię moja mama i jak wyglądała, tak?! – uniosła głos,
wstając z łóżka. Zaczęła nerwowo chodzić po pokoju tam i z powrotem.
-Jesteś pewna, że
pamiętasz? Miałaś z osiem lat wtedy. Założę się, że nie pamiętasz jej
dokładnie, a przez 10 lat twój ojciec mógł ci spokojnie wmówić, że twoja
rodzicielka ma na imię Julie. Byłaś dzieckiem, a im łatwo jest coś takiego do
głowy wbić. – wstał, podchodząc do osiemnastolatki. – Możemy to sprawdzić.
Tylko musisz zdobyć swój akt urodzenia. Myślisz, że tata będzie mieć?
-Nie sądzę.
Wyrzucił prawie wszystko co związane z mamą. A ja przeszukałam dom wiele razy i
jedyne co znalazłam to te zdjęcia. Trzeba by było zadzwonić do szpitala, w
którym się urodziłam, żeby przesłali mi akt, ale wątpię, że to zrobią.
-Znam osobę, która
nam może to załatwić. – powiedział i wyciągnął telefon z kieszeni spodni,
wybierając jakiś numer. – Zapisz mi nazwę szpitala. – poprosił Victorię
wskazując jej głową na kartkę i ołówek, które leżały na biurku. Nastolatka
podeszła i przypomniawszy sobie jaki to był szpital, nabazgrała szybko Lenox Hill Hospital i podała
piosenkarzowi, który w tej chwili rozmawiał z kimś. Po kilku minutach rozłączył
się. – Na jutro powinniśmy mieć ten akt.
-To napisz mi jak go zdobędziesz. Ja idę do domu.
Cześć. – zawołała, zabierając szybko swoją torebkę i w szybkim tempie wyszła z
domu chłopaka, żegnając się z dziadkami Justina. Musiała sobie to wszystko
poukładać. Ruszyła w stronę jeziora, aby pospacerować i przemyśleć to wszystko.
Bez względu na to co wyniknie z aktu jej urodzenia jej życie się zmieni.
o kurcze, ciekawe co dalej..fajnie się rozkręca akcja
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba: )
@magda_nivanne
uh, woow, ale się dzieje, szokujesz mnie dziewczyno i ciekawisz, kim będzie ta jej matka, no naprawdę, niczego nie mogę się domyślić! gratuluję <3
OdpowiedzUsuńI wreszcie coś się dzieje :D Ciekawe jak to teraz pociągniesz. Bo szczerze mówiąc jestem mega ciekawa :) Kolejny rozdział, na pewno będzie miazgą. Pozostaje mi tylko czekać z jakże wielką niecierpliwością :>
OdpowiedzUsuń