niedziela, 15 czerwca 2014

Rozdział 18

Dochodziła godzina druga po południu. Dziewczyna wracała z siostrą z miasta. Obydwie miały zakupione śliczne, fioletowe sukienki. Jednak żadna z nich nie była zachwycona tym, że będzie musiała ubrać ją w takich okolicznościach jak ślub swojego ojca. Rosalie była pewna, że nic nie może z tym zrobić, za to Victoria miała cichą nadzieję, że odnajdzie swoją matkę, tak jak sobie to obiecała, a ona powstrzyma to całe nieporozumienie zwane również ślubem.
-Rose, wyciągnij moją komórkę z torebki, wejdź w kontakty i napisz do Justina, że spóźnię się kilka minut. – powiedziała, nie odrywając wzroku od jezdni, aby nie spowodować wypadku. Czuła jednak spojrzenie swojej siostry na sobie na co wywróciła tylko oczami. Zakochana w gwiazdorze nastolatka bywa nieznośna, a już na pewno Rosalie.
-Justin jako Justin Bieber? – zapytała drżącym głosem na co w odpowiedzi Vic pokiwała twierdząco głową. –Mogę jego numer? – osiemnastolatka roześmiała się głośno, dając tym samym dziewczynie do zrozumienia, żeby zapomniała o tym. Brązowowłosa zasmuciła się lekko, ale nie miała zamiaru spisywać jego numer bez wiedzy siostry, więc tylko napisała mu to o co ją poprosiła blondynka i odłożyła iPhone’a z powrotem do torebki.
Kiedy dojechały do domu osiemnastolatka od razu poszła na górę, żeby się przebrać. Otworzyła szafę i wyciągnęła z niej białą bluzkę na ramiączkach i krótkie jeansowe spodenki z białą koronką, a następnie założyła to na siebie. Przepakowała torbę, chowając kilka zdjęć swojej mamy i zeszła po schodach do przedpokoju, widząc, że jest już dziesięć minut spóźniona. Ubrała na nogi baletki i zgarnęła z komody klucze na wszelki wypadek, gdyby miała wrócić, a nikogo by nie było w domu. Gdyby miała już wychodzić, zobaczyła, że z salonu wyłoniła się Alice, a tuż za nią Pattie – mama Justina.
-Wychodzę. – powiedziała, chwytając za klamkę.
-Gdzie? – zapytała kobieta, podchodząc bliżej dziewczyna.
-Do znajomego. Będę za jakiś czas. Cześć. – zawołała, nie chcąc się kłócić przy mamie gwiazdora, gdyż ostatnia rzecz, którą chciała, to żeby ona zobaczyła jak się nie dogadują.
            -Przepraszam za spóźnienie. Musiałam jechać z siostrą po sukienki na ślub. – powiedziała, kiedy tylko chłopak otworzył jej drzwi i wpuścił do środka. Pokiwał głową, że rozumie i zaprosił ją gestem ręki na górę. Kiedy wchodzili już po schodach, zatrzymał ich głos dziadka.
-A to musi być ta słynna Samantha! – zawołał, na co osiemnastolatka stanęła jak wryta. Była ciekawa jak dużo piosenkarz opowiada o dziewczynie jej przyjaciela. Widziała, że ta dwójka się do siebie zbliżyła i to w bardzo krótkim czasie i nawet przeszło jej przez myśl, że siedemnastolatka sekretnie spotyka się z Bieberem, ale szybko się wycofała, wiedząc, że nastolatka jest za grzeczna na to, żeby zdradzać Jasona. Całe szczęście, ponieważ wbrew pozorom Victoria troszczyła się o bruneta i nie chciała, żeby ktokolwiek go zranił.
-Dziadku… - zaczął Justin, jednak blondynka mu przerwała.
-Tak właściwie mam na imię Victoria. – odpowiedziała grzecznie, uśmiechając się delikatnie do starszego mężczyzny. Widać było, że zrobiło mu się głupio z powodu tej pomyłki. –Miło pana poznać. – podała mu rękę, którą on potrząsnął delikatnie.
-Przepraszam. Widocznie pomyliły mi się imiona. Pamięć już nie ta. – powiedział, widocznie starając się ukryć błąd. –Ciebie również miło poznać.
-Nie ma sprawy, naprawdę. Każdemu może się zdarzyć. – uśmiechnęła się słodko. Poczuła na swojej tali dłoń blondyna. Odwróciła się w jego stronę zdziwiona, a ten tylko kiwnął głową na znak, żeby poszła za nim.
-Justin, znasz zasady. Żadnych dziewczyn w twoim pokoju. – zawołała z kuchni babcia nastolatka, na co on wywrócił oczami. – Macie salon do swojej dyspozycji.
-Babciu, zostawimy otwarte drzwi. Nie chcemy wam tutaj przeszkadzać. – jęknął chłopak, mając nadzieję, że przekona kobietę do zmiany zdania. Widocznie nie chciał rozmawiać o tym wszystkim z Victorią w pomieszczeniu, gdzie dziadkowie mogą wszystko usłyszeć. Nie był jedyny, gdyż osiemnastolatka podzielała jego zdanie. Diane wyszła z kuchni i spojrzała na swojego wnuczka, mrużąc oczy. –Proszę. – błagał, patrząc na swoją babcie z oczami zbitego pieska. Nastolatka musiała przyznać, że robił to świetnie. Może to przez to, że ma takie głęboko brązowe oczy.
-Dobrze. – westchnęła kobieta. – Ale drzwi otwarte. – pogroziła palcem na co chłopak kiwnął głową, na znak, że się zgadza i pociągnął blondynkę za sobą. Obydwoje weszli do pokoju Justina. Od razu widać było, że jest to sypialnia należąca do chłopaka. Była ona bardzo małych rozmiarów. Ściany biało niebieskie, a na nich pełno różnych nagród i plakatów. Po prawej stronie przy wejściu stało biurko, na którym leżał laptop. W rogu znajdowało się małe łóżko. Dziewczyna usiadła na nim i popatrzyła na wciąż stojącego w progu gwiazdora.
-Żal zmieniać cokolwiek w tym pokoju, prawda? – zapytała, rozglądając się ponownie po pomieszczeniu. Bieber pokiwał twierdząco głową, a następnie zajął miejsce koło Victorii.
-Nie przebywam tutaj często, a kiedy już przyjeżdżam to nie mam serca wyrzucać tych rzeczy. Mam tutaj strasznie dużo wspomnień. Kiedyś to łóżko było niesamowicie duże dla mnie, a teraz to nawet się nie mieszczę za bardzo. – zaśmiał się, patrząc na osiemnastolatkę. –Dobra, pokaż te zdjęcia. – powiedział, na co blondynka otworzyła torebkę i wyciągnęła kilka fotografii swojej rodzicielki. Podała je nastolatkowi i obserwowała jak chłopak dokładnie je ogląda. Po chwili zauważyła jak zmarszczył brwi. Zaglądnęła mu przez ramię i zobaczyła zdjęcie, na którym jest ona z jej trzyletnią wtedy siostrą i mamą. Kobieta kucała, a Vic stała wraz z Rosalie z boku ze śmieszną miną. Uwielbiała się wygłupiać przed obiektywem jak była mała. Na sam widok tego zaśmiała się cicho. – Gdzie to było robione? – zapytał blondyn, uważnie przyglądając się fotografii.
-Przed moją szkołą w Nowym Jorku. Chodziłam wtedy do pierwszej klasy. Właściwie to to był mój pierwszy dzień. – odpowiedziała. I pomyśleć, że dokładnie dwa tygodnie później mama ją zostawiła. Osiemnastolatek sięgnął po swojego laptopa i załączył go.
-Podaj mi nazwę tej szkoły.
-The Anderson School. – podyktowała mu, zastanawiając się co chce zrobić. Justin wszedł na stronę podstawówki i na galerie zdjęć, przeglądając je w dosyć szybkim tempie, przez co dziewczyna ledwo zdążyła coś zauważyć, więc sobie odpuściła patrzenie na poczynania nastolatka. Po kilku minutach chłopak położył komputer na jej kolach, pokazując zdjęcie nauczycieli z 2004 roku. Blondynka uważnie przyglądała się wszystkiemu, aż jej wzrok spoczął na jednej z kobiet. Była niesamowicie podobna do jej mamy. Zobaczyła na opis zdjęcia, szukając imienia i nazwiska swojej rodzicielki jednak osoba niemalże identyczna jak jej mama miała na imię Alexandra Karlson. – Po co mi to pokazałeś? To nie moja mama.
-Przyjrzyj się teraz tym zdjęciom, które przyniosłaś. – zawołał. – Na początku nie zauważyłem tego, ale przy tym zdjęciu z pierwszego dnia szkoły dobrze widać, że ktoś bawił się w photoshopie czy czymś podobnym. – dodał. Dziewczynie serce zabiło dwa razy mocniej.
-Co chcesz przez to powiedzieć? – zapytała, nie podnosząc głowy do góry i cały czas wpatrywała się w fotografie z dzieciństwa.
-Sądzę, że na tych zdjęciach to nie jest twoja mama tylko została wklejona na jej miejsce Alexandra Karlson, która uczy w tej szkole.
-Nie prawda!
-Jest jeszcze jedna opcja. Może twoja mama wcale nie ma na imię Julie, tylko Alexandra Karlson.
-Przecież chyba pamiętam jak ma na imię moja mama i jak wyglądała, tak?! – uniosła głos, wstając z łóżka. Zaczęła nerwowo chodzić po pokoju tam i z powrotem.
-Jesteś pewna, że pamiętasz? Miałaś z osiem lat wtedy. Założę się, że nie pamiętasz jej dokładnie, a przez 10 lat twój ojciec mógł ci spokojnie wmówić, że twoja rodzicielka ma na imię Julie. Byłaś dzieckiem, a im łatwo jest coś takiego do głowy wbić. – wstał, podchodząc do osiemnastolatki. – Możemy to sprawdzić. Tylko musisz zdobyć swój akt urodzenia. Myślisz, że tata będzie mieć?
-Nie sądzę. Wyrzucił prawie wszystko co związane z mamą. A ja przeszukałam dom wiele razy i jedyne co znalazłam to te zdjęcia. Trzeba by było zadzwonić do szpitala, w którym się urodziłam, żeby przesłali mi akt, ale wątpię, że to zrobią.
-Znam osobę, która nam może to załatwić. – powiedział i wyciągnął telefon z kieszeni spodni, wybierając jakiś numer. – Zapisz mi nazwę szpitala. – poprosił Victorię wskazując jej głową na kartkę i ołówek, które leżały na biurku. Nastolatka podeszła i przypomniawszy sobie jaki to był szpital, nabazgrała szybko Lenox Hill Hospital i podała piosenkarzowi, który w tej chwili rozmawiał z kimś. Po kilku minutach rozłączył się. – Na jutro powinniśmy mieć ten akt.
-To napisz mi jak go zdobędziesz. Ja idę do domu. Cześć. – zawołała, zabierając szybko swoją torebkę i w szybkim tempie wyszła z domu chłopaka, żegnając się z dziadkami Justina. Musiała sobie to wszystko poukładać. Ruszyła w stronę jeziora, aby pospacerować i przemyśleć to wszystko. Bez względu na to co wyniknie z aktu jej urodzenia jej życie się zmieni. 

3 komentarze:

  1. o kurcze, ciekawe co dalej..fajnie się rozkręca akcja
    bardzo mi się podoba: )
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  2. uh, woow, ale się dzieje, szokujesz mnie dziewczyno i ciekawisz, kim będzie ta jej matka, no naprawdę, niczego nie mogę się domyślić! gratuluję <3

    OdpowiedzUsuń
  3. I wreszcie coś się dzieje :D Ciekawe jak to teraz pociągniesz. Bo szczerze mówiąc jestem mega ciekawa :) Kolejny rozdział, na pewno będzie miazgą. Pozostaje mi tylko czekać z jakże wielką niecierpliwością :>

    OdpowiedzUsuń