Po raz kolejny usłyszała dźwięk dzwoniącego
telefonu. Podniosła leniwie głowę z poduszki z przymrużonymi oczami,
rozglądając się za swoją komórką. Leżała na stoliczku koło łóżka. Sięgnęła po
nią kiedy akurat ktoś się rozłączył. Wywróciła oczami, zobaczywszy, że od dwóch
godzin próbował się do niej dodzwonić Michael. Odgarnęła potargane włosy z
twarzy i podniosła się do pozycji siedzącej. Weszła w książkę z kontaktami i
wybrała numer swojego szefa. Mężczyzna odebrał zaraz po pierwszym sygnale.
-
Victoria to prawda, że jesteś w Nowym Jorku z Bieberem? – zapytał na wstępie. W
jego głosie można było wyczuć podekscytowanie, które za wszelką cenę jednak
starał się zatuszować. Dziewczyna westchnęła cicho, ale przytaknęła. Szczerze
nie chciała wykonywać tego zlecenia i zaraz po przyjeździe ma zamiar
zrezygnować ze zlecenia. Nie mogłaby wydać wszystkich sekretów piosenkarza,
skoro on tak stara się jej pomóc. Był dobrym człowiekiem, który nie zasługiwał
na takie chamstwo z jej strony. Po za tym nastolatka wiedziała, że chłopak nie
byłby na tyle głupi, żeby wygadać się osobie, którą ledwo zna, a w dodatku
jeszcze kilka dni temu jej nie lubił. – Udało ci się już czegoś dowiedzieć?
-
Nie. – odparła stanowczo. – Nie mam czasu teraz rozmawiać Michael.
-
Dobrze. Jeszcze tylko jedno pytanie. Czemu nie ma jeszcze o was nic w
telewizji?
-
Ponieważ nie chcemy rozgłaszać tego wyjazdu i ani mi się waż to robić.
Rozumiesz mnie? – syknęła, wiedząc, że jej zleceniodawca byłby do tego zdolny.
Nie chciała kłamać przed chłopakiem, jak on się dowie o tym, że już ludzie
wiedzą o jego pobycie w tym mieście. Zlecieli by się paparazzi i nie mieliby
spokoju, a ona doskonale by wiedziała przez kogo to wszystko się wydarzyło i
musiałaby łgać. Wolała uniknąć takiej sytuacji.
-
Bylebyś zdobyła jak najwięcej informacji o jego życiu prywatnym. Zobaczymy się
w moim biurze jak przylecisz?
-
Dałeś mi czas do końca sierpnia.
-
Tak. Plany się trochę pozmieniały i musisz mi przed końcem sierpnia podać
wszystko. Więc 24 sierpnia to ostateczny termin twojego sprawozdania. Miłego
dnia. – powiedział i rozłączył się zanim blondynka mogła cokolwiek powiedzieć.
Jedyne z czego się cieszyła to fakt, że nie pozwie jej o zerwanie kontraktu,
gdyż jej ojciec by się o tym na pewno dowiedział i straciłby pracę.
Spojrzała w stronę okna. Słońce
mocno świeciło przez szybę. Uśmiechnęła się lekko, gdyż uwielbiała się budzić,
widząc właśnie taką pogodę. Na zegarku widniała godzina 10:00. Niebieskooka
jeszcze nigdy tak długo nie spała. Należała do osób, które o tej porze albo jedzą
już drugie śniadanie, albo są na zakupach w centrum handlowym.
Szybkim ruchem wstała z łóżka.
Wyciągnęła z szafy błękitną sukienkę w kwiatki i jeansowy bezrękawnik. Weszła
do łazienki i wzięła prysznic. Po 20 minutach była już ubrana i wymalowana. Postanowiła
poczekać, aż Justin przyjdzie do niej gotowy do wyjścia. Miała więc trochę
czasu, żeby zadzwonić do swojej siostry.
-Victoria!
– zawołała trzynastolatka, odbierając połączenie. Osiemnastolatka zaśmiała się
cicho, słysząc jej nieco piskliwy głos.
– Co tam u ciebie? – zapytała.
-
Nic ciekawego. Właśnie się wykąpałam i zaraz wychodzę na miasto. Byłam wczoraj
na naszym starym osiedlu. Nic się nie zmieniło. No oprócz tego, że ten fitness
klub koło boiska został trochę unowocześniony. Dużo ludzi tam teraz chodzi. A
co słychać u ciebie?
-
Jest małe zamieszanie w domu. Tata i Alice od kiedy dowiedzieli się, że
wyjechałaś do Nowego Jorku cały czas się o coś kłócą. Sądzę, że dostaniesz
niezłe kazanie jak przylecisz.
-
Spodziewam się. Ale trudno. Mam bardzo ważną sprawę do załatwienia i to
wymagało przyjazdu tutaj.
-
Z panem Bieberem oczywiście. – dopowiedziała Rosalie, podpuszczając nastolatkę.
-
Akurat to, że on tu jest to nie było w moim planie. Niestety Justin należy do
upartych osób, więc nawet nic nie mówiłam. – odpowiedziała, wyglądając przez
okno na ruch na drogach.
-
No jasne. Przyznaj, że jesteś tym podekscytowana.
-
Oczywiście. Jestem z samym Justinem Bieberem w Nowym Jorku i spędzam z nim całe
dnie. No kto by nie był podekscytowany. – zironizowała, śmiejąc się cicho.
-
A mówiłem, że jesteś moją fanką? – usłyszała męski głos. Odwróciła się szybko i
zobaczyła gwiazdora stojącego w drzwiach. – Pozdrów swoją siostrę. – dodał.
-
Umm Rose muszę lecieć. Zadzwonię później.
-
Nie ma sprawy. Powiedz Justinowi, że też go pozdrawiam. Pa! – zawołała,
rozłączając się.
-
Jak długo podsłuchiwałeś naszą rozmowę?
-
Od początku. – odpowiedział, wkładając ręce do kieszeni spodni. – Idziemy?
Pewnie jesteś głodna, więc najpierw wstąpimy na szybkie śniadanie gdzieś. –
oznajmił. Wziął do ręki torebkę nastolatki i podał jej, a następnie razem
wyszli z pokoju.
*
Pięciolatka siedziała w kuchni
zajadając się naleśnikami, które zrobił jej ojciec na kolacje. Nie spodziewała
się, że stać go na taki miły gest. Od kilku godzi zachowywał się jak zupełnie
inny człowiek. Przyszedł do domu z piwa zupełni inny. Był miły i uprzejmy. Nie
podniósł nawet na dziewczynkę ręki ani nie wyzwał jej. Katie wiedziała, że coś
się musiało stać, ale cokolwiek to było, miała nadzieję, że będzie trwało już
zawsze. Potrzebowała taty, prawdziwego opiekuna, który będzie się o nią
troszczył, a nie bił przy każdej okazji.
-Jutro
zabiorę cię do cyrku. Co ty na to? – zapytał mężczyzna, kucając przy krześle
swojej córki. Ona tylko uśmiechnęła się szeroko i przytaknęła głową, zgadzając
się.
*
Samantha cały sobotni dzień
miała zamiar spędzić ze swoim chłopakiem. Zauważyła, że Jason zmienił się odkąd
Victoria wyjechała do Stanów z piosenkarzem, a ona nie mogła patrzeć na to jak
się obwinia o tą całą kłótnię z nią. Dodatkowo miała żal o to, że
osiemnastolatek bardziej się przejmuje kłótnią z blondynka niż jak oni się
posprzeczają. Miała wrażenie, że jest dla niego ważna, ale gdy w grę wchodziła
niebieskooka, ona – jego własna dziewczyna – nie miała szans w tym starciu.
Siedziała właśnie z brunetem w
King’s Buffet, jedząc spaghetti. Chłopak jednak nie był skory do rozmowy. Cały
czas wpatrywał się w telefon i podświetlał go z nadzieją, że Victoria
zadzwoniła. Kiedy siedemnastolatka naliczyła już dwudziesty raz odkąd siedzą w
tym miejscu, odłożyła sztućce i rzuciła Jasonowi poirytowane spojrzenie.
-
No zadzwoń do niej, a nie torturuj się tak i nie wkurzaj mnie dużo bardziej.
Naprawdę całe twoje życie kręci się dookoła niej? Ja jestem twoją dziewczyną
czy ona? Bo jak na razie to mam wrażenie, że ona. – warknęła zła na
brązowookiego, czym go zaskoczyła. Nie spodziewał się takiego wybuchu ze strony
dziewczyny w miejscu publicznym. Zazwyczaj załatwiała wszystko z daleka od
publiczności.
-
Przepraszam. Zachowuje się jak idiota. Po prostu źle się czuję z tym, że
zakończyłem naszą przyjaźń. – westchnął, chowając twarz w dłonie. Samancie
zrobiło się go szkoda. Chwyciła jego rękę, zmuszając go tym samym do spojrzenia
w jej oczy. Kiedy to zrobił, ona posłała mu lekki uśmiech.
-
Według mnie dobrze zrobiłeś. Ona cię traktowała jak zabawkę, a nie jak
przyjaciela. Kiedy chociaż raz pomogła ci w czymkolwiek? – zapytała, nie
oczekując odpowiedzi od Jasona. Doskonale ją znała. – Pomyśl chociaż raz o
sobie i daj spokój. Masz mnie. Victoria nie jest ci potrzebna do szczęścia.
-
Wiem, że tego nie rozumiesz, ale nie mów, że ona mi nie jest potrzebna. To tak
jakbyś powiedziała, że po co mi rodzice skoro nie mówię im o wszystkich swoich
sprawach. – odpowiedział. Wyciągnął z kieszeni pieniądze i położył na stoliku
jako zapłata za posiłek. – Chodź stąd. – zwrócił się do nastolatki, wstał z
krzesła i wyszedł.
-
Masz rację! Nie rozumiem twojego chorego uczucia do niej! Dlaczego ona do
cholery jest dla ciebie ważniejsza niż ja?! – krzyknęła Sam, podążając za Nicolsem.
Kiedy on usłyszał słowa swojej dziewczyny zatrzymał się i odwróciła do niej. Na
jego twarzy malowała się złość.
-
Victoria jest dla mnie równie ważna jak ty!
-
Nie wierzę ci! Nie zdziwiłabym się nawet gdybyś z nią sypiał za moimi plecami!
W końcu po tym co słyszałam to jest dobra w tych rzeczach!
-
Słucham?! Jak to się stało, że od tego, że Vicky nie jest mi potrzebna do
szczęścia, przeszłaś do tematu mojej rzekomej zdrady?!
-
No wiesz. Ja nie wiem co wy robicie jak jesteście sami!
-
Ona jest moją przyjaciółką!
-
Tak. A Justin jest moim przyjacielem, ale jakoś nie powstrzymało mnie to od
całowania się z nim! - zawołała. Dosłownie w kilka sekund jej wyraz zmienił się
z wściekłej na zmieszaną. Nie mogła uwierzyć, że właśnie przyznała się do
zdrady Jasonowi. Chłopak, usłyszawszy to, nie wiedział co ma o tym wszystkim
myśleć. Zastanawiał się czy może nastolatka powiedziała mu to tylko pod wpływem
emocji i nie była to prawda, czy może była zupełnie poważna. Bardziej obstawiał
pierwszą opcję, gdyż Samantha nie należała do takich dziewczyn, które potrafią
się tak zachować. Ale w sumie od ostatniego czasu siedemnastolatka nie raz
potrafiła go zaskoczyć. Od czasu przyjazdu piosenkarza do Stratford ona stała
się dużo bardziej otwarta, wyrażała swoją opinię bez jakiegokolwiek problemu, a
przy tym nie miała już najmniejszych oporów w kłóceniu się przy innych
ludziach.
-
Powiedz, że żartowałaś. – szepnął, modląc się w duchu, że właśnie to od niej
usłyszy. Miał nadzieję, że to był tylko sposób na zwróceniu uwagi na jej
uczucia.
-
Pewnie, że żartowałam. Chciałam tylko, żebyś pomyślał nad tym co mówisz. –
odpowiedziała, podchodząc bliżej Jasona. Położyła swoją rękę na jego policzku,
nie spuszczając z niego wzroku. Po kilkunastu sekundach strącił jej dłoń,
obdarowując ją rozczarowanym spojrzeniem.
-
Dla przypomnienia Victoria jest niezłą kłamczuchą dlatego potrafi zobaczyć jak
druga osoba kłamie. Każdy ma jakiś znak, po którym się zdradza. Kiedyś mi
powiedziała, że kiedy jesteś nieszczera to marszczysz brwi. Nie sądziłem, że
potrafisz mnie zdradzić. – wypomniał jej. – Z nami koniec. – dodał, wsiadł do
samochodu i odpalił go. Odjeżdżając, widział jeszcze jak Sam wyciąga komórkę i
był w stu procentach pewien, że zadzwoniła do piosenkarza, aby poinformować go,
że niestety on już wie o wszystkim. Wywrócił oczami, starając skupić się na
drodze. Sprawiało mu to jednak niemały problem, gdyż dłonie strasznie mu się
trzęsły i miał trudności z trzymaniem kierownicy. W tej chwili strasznie
potrzebował swojej przyjaciółki. Nawet bardziej niż kiedykolwiek.
Kiedy zajechał pod dom zauważył,
że światła są wszędzie pogaszone, więc rodziców nie było w domu. Zgasił pojazd
i wyciągnął kluczyki ze stacyjki. W tej chwili usłyszał dźwięk swojej komórki.
Na ekranie wyświetliło się zdjęcie blondynki. Bez zastanowienia chwycił za
sprzęt i odebrał połączenie.
-
Jason? Proszę nie rozłączaj się. – usłyszał tak dobrze znany i lubiany przez
niego głos.
-
Nie mam zamiaru.
-
Przepraszam. Naprawdę nie chciałam tego przed tobą ukrywać. Po prostu to wszystko
działo się tak szybko, a ty wydawałeś się taki szczęśliwy, że zrezygnowałam z
tego zlecenia, że nie potrafiłam ci powiedzieć prawdy. Zależy mi na tobie i nie
chcę, żeby to się tak skończyło. – powiedziała. Mógł wyczuć w jej głosie, że
mówi szczerze. Zaraz na jego twarz wkradł się delikatny uśmiech. Po raz
pierwszy usłyszał takie słowa od dziewczyny. Po raz pierwszy przyznała, że nie
jest on jej obojętny i że go potrzebuje.
-
Ja też przepraszam. Przyszłaś do mnie, żeby mi powiedzieć o twojej mamie i o
tym wszystkim, a ja na ciebie naskoczyłem o coś tak głupiego. Nie chciałem tego
wszystkiego powiedzieć. Byłem po prostu zły. Nie mam zamiaru powiedzieć
Bieberowi, ani jego przyjaciołom o twoim zleceniu. Liczę, że uda ci się je
zrealizować. – odpowiedział. Zauważył swoich rodziców, którzy wracali
najprawdopodobniej ze spaceru. – Muszę kończyć. Zadzwonię jutro.
-
Nie ma sprawy. Dobranoc. – zawołała.
Od
autorki:
Cześć
wszystkim. Tak, tak wiem. Jesteście trochę pogubieni w tym wszystkim. Ale
obiecuje, że wszystko się od następnego rozdziału zacznie wyjaśniać. Zaskoczeni
obrotem spraw u Jasona? Tak. Ja też mu bardzo współczuje. Szczerze to jest moim
ulubionym bohaterem w tym opowiadaniu.
WAŻNE!!!
Chciałam
wam ogłosić, że mam zamiar pod koniec wakacji zacząć prowadzić nowego bloga.
Będzie na nim opowiadanie o 5 Seconds of Summer. Czytałybyście? Z góry obiecuje,
że was nie zawiodę. Będzie się w nim znacznie więcej działo niż w tym. I w związku
z tym potrzebuje osoby, która potrafi robić naprawdę śliczne szablony. Znacie
kogoś? Albo może wy umiecie? Proszę o informacje albo w komentarzu albo na twitterze.
Liczę na waszą pomoc.
No, więc przydałoby się w końcu skomentować jakiś rozdział... To dziwne,ale ciągle wydaje mi się, że od razu ci komentuje, a tu jednak tego nie robię XD
OdpowiedzUsuńDobra nie wiem jak ten rozdział skomentować... Jedno wielkie WOW. Kurde Jason. No kurde Sam. A tak cię lubiłam 😐 Ciekawa jestem jak to zakończysz wszystko 😊
A jeśli chodzi o to opowiadanie z 5sos, będę czytać je na pewno ;)
ta końcówka, dobrze że Vic się tak jakby otworzyła przed Jasonem..i ciesze sie że prawda z Bieberem wyszła na jaw
OdpowiedzUsuńświetnie:*
a nowego bloga oczywiście będę czytać
@magda_nivanne