We wtorek Justin
obudził się o 8 rano, nie mogąc dużej spać. Cały czas miał w głowie Victorię i
to co mu powiedziała. W życiu nie czuł się tak beznadziejnie. Wiedział, że to
co robił z Sam to nie było w porządku, ale dla niego to było coś, dzięki czemu
próbował zapomnieć. Jednak to i tak nie jest wytłumaczenie. Nic go nie usprawiedliwia i dobrze o tym
wiedział.
Ubrał się w jeansy i podkoszulek i
zszedł na dół na śniadanie, którego nie miał chęci jeść, ale wiedział, że i tak
zostałby do tego zmuszony przez babcie. Przywitał się z mieszkańcami, którzy
siedzieli już w kuchni przy stole, jedząc posiłek. Chłopak wziął miskę i
nasypał do niej trochę płatków, a następnie zalał mlekiem. Zajął miejsce koło
dziadka i zaczął konsumować, nie odzywając się ani słowem. Kątek oka widział, że jego
mama mu się przygląda, ale nie chcę zacząć rozmowy przy dziadkach.
W pewnym momencie do drzwi zadzwonił
dzwonek. Podniósł się, aby je otworzyć, jednak babcia go wyprzedziła. Po chwili
weszła z powrotem do pomieszczenia, informując nastolatka, że ma gościa. Piosenkarz
natychmiast wstał i wyszedł do przedpokoju, gdzie stała Victoria Parker. Była
ubrana w sukienkę w kwiaty i czarne balerinki. Kiedy tylko zobaczyła
brązowookiego, zmierzyła go wzrokiem.
-Przez przypadek
spakowałam twoją bluzę do walizki. – powiedziała, wręczając mu ubranie. Kiedy je
od niej wziął, dziewczyna odwróciła się z zamiarem wyjścia, jednak gwiazdor
chwycił ją lekko za łokieć, zmuszając do spojrzenia na niego. Zrobiła to bardzo
niechętnie.
-Porozmawiajmy.
-Nie mamy o czym
Justin. To co zrobiłeś nie było na miejscu. Tu chodziło o mojego przyjaciela.
Czy pomyśleliście o tym w ogóle co będzie jak on się dowie? Nie sądzę.
-Nawet nie wiesz
jak źle się teraz z tym czuje. Chciałbym to naprawić jakoś.
-A ty wybaczyłeś
chłopakowi, z którym Selena cię zdradziła? – zapytała chociaż tak naprawdę
znała odpowiedź na to pytanie. – Tylko tym razem wierz mi, że on nawet Sam nie
wybaczy i ja już się o to postaram. – dopowiedziała i wyszła za nim Bieber zdążył
cokolwiek powiedzieć. Nastolatek wrócił do kuchni, gdzie już czekali na niego
zaciekawieni domownicy. Usiadł na swoim poprzednim miejscu i schował twarz w
dłonie. Był załamany i wściekły na siebie jak nigdy wcześniej. Poczuł na swoim
ramieniu czyjąś rękę i był pewny, że to była jego rodzicielka, która starała
się tak dodać mu otuchy.
-Co się stało tam
w Nowym Jorku? – odezwał się Bruce. Kiedy Justin już odetchnął i się uspokoił
trochę spojrzał bo rodzinie i westchnął głośno.
-W Nowym Jorku
nic, co wiązało by się ze mną. Byłem tam tylko po to, żeby pomóc Victorii. Ale
jak przyjechaliśmy do Stratford ona dowiedziała się, że jej przyjaciel został
zdradzony przez jego dziewczynę… ze mną. – dokończył już trochę ciszej, będąc
zawstydzony tym co zrobił.
-Justin Drew
Bieber jak mogłeś coś takiego zrobić? – uniosła głos Pattie. Nie rozumiała postępowania swojego syna i była zawiedziona tym, co się stało. – Naprawdę nie
dziwię się, że Victoria nie chciała z tobą rozmawiać. Postąpiłeś naprawdę
okrutnie.
*
-Poradzisz sobie? – zapytała, stojąc
w przedpokoju swojego przyjaciela z zamiarem pójścia do domu, ale bała się
zostawić chłopaka na dłużej. Nastolatek zaśmiał się cicho na widok zatroskanej
blondynki, co nie było częsty widokiem. Tak właściwie to po raz drugi dopiero
ją taką widział. Potrząsnął głową w odpowiedzi na jej pytanie.
-Ja powinienem cię
o to zapytać. Jesteś gotowa, żeby porozmawiać z ojcem? – niebieskooka westchnęła cicho, nie wiedząc czy jest, czy nie, ale
nie może się chować wiecznie. – Widzę, że nie do końca. Jak chcesz to możesz
jeszcze tutaj zostać dzień czy dwa. – zaproponował, obejmując ją w pasie.
Dziewczyna zaprzeczyła szybko, wiedząc, że im dłużej będzie zwlekać tym ciężej
będzie jej się zebrać na to. Już i tak spędziła u niego dwa dni. – Dobra, to
przynajmniej cię odprowadzę. – powiedział, ubierając buty. Przeczesał ręką
włosy i wyszedł z przyjaciółką, biorąc jej walizkę. Szli niecałe 4 minuty,
rozmawiając o planach na wrzesień. Chłopak zdecydował, że najprawdopodobniej
wyjedzie razem z Parker do Chicago i będzie pracował u swojego wujka w firmie
przedsiębiorczej, w międzyczasie grając w kosza w drużynie, na co blondynka się
bardzo ucieszyła. Nie chciała byś w innym, dużym mieście sama, a w dodatku
mogłaby wynająć mieszkanie z szatynem i koszty by się rozłożyły.
Gdy dotarli pod dom osiemnastolatki
pożegnali się i rozeszli w inne strony. Już od progu dało się słyszeć kłótnie Alice i Andrew, którzy
widocznie nie zauważyli, że osiemnastolatka przyszła. Aby zwrócić ich uwagę
zatrzasnęła z hukiem drzwi wejściowe. W tej chwili obydwoje na nią spojrzeli.
Ze schodów zbiegła szybko Rosalie i przytuliła siostrę z całej siły. Blondynka
odwzajemniła uścisk, a chwilę później odsunęła się trochę od trzynastolatki z
uwagą się jej przyglądając. Była całkowicie podobna do ojca, dlatego tak się
różniły z wyglądu. Rose nie miała prawie nic po mamie, wbrew tego co wcześniej
myślała. To ona była identyczna jak Katherine.
-Rosalie idź do
góry. Musimy z Alice porozmawiać z Victorią. – odezwał się pewnym siebie głosem
mężczyzna. Nastolatka wywróciła oczami i chwyciła dziewczynę za ramię, pokazując jej że ma zostać.
-A nie sądzicie,
że ona też ma prawo wiedzieć, czego się dowiedziałam w Nowym Jorku? – powiedziała, zakładając ręce na klatkę piersiową. Najgorsze
przed nią.
*
Siedemnastolatek siedział w domu,
grając na Play Station. Nudziło mu się niemiłosiernie, ale nie miał teraz
ochoty widzieć się z Justinem, ani z Ryanem i Chazem, którzy zareagowali na
zdradę Sam, po części broniąc chłopaka. Nie potrafił zrozumieć tego jak można
to tak spokojnie przyjąć. Nie obchodziło go już nawet to, że to jego
przyjaciel. Według niego postąpił źle i nie ma na to żadnego usprawiedliwienia.
Ponadto nie sądził, że Samantha
zdolna jest do czegoś takiego. Zawsze wydawała mu się ułożoną i grzeczną
dziewczynką, która nie lubi sprawiać problemów, a okazało się, że jest gorsza
od samej Victorii. Blondynka od początku miała złe przeczucie co do niej i
teraz bez skrupułów może powiedzieć "a nie mówiłam?”.
Pomyślał o Jasonie, który na tym
wszystkim najbardziej ucierpiał. Miał nadzieję, że Vic coś poradziła. Chcąc się
jednak upewnić, wyciągnął komórkę i otworzył nowa wiadomość.
Do: Jason
Cześć.
Jak się czujesz?
Od:
Jason
Jest
ok. Chce ci się iść do skateparku? Nudzi mi się.
Do:
Jason
Spoko.
To za 10 minut będę pod twoim domem.
Christian szybko wstał z łóżka i
podszedł do komody. Wyciągnął z niej
czarne jeansy i szybko zmienił. Zdjął z szafy deskorolkę, której nie używał od dłuższego czasu. Następnie wszedł do kuchni, aby
powiedzieć tacie, że wychodzi. Napił się soku, ubrał buty i opuścił dom. Nie
trwało to długo zanim zjawił się pod drzwiami Nicolsa. Usiadł na schodkach,
czekając na chłopaka. Zastanawiał się czy z osiemnastolatkiem naprawdę jest
wszystko w porządku, czy to tylko odruch, aby nie pokazywać innym słabości.
Będąc na jego miejscu najprawdopodobniej by się załamał. Nie był odporny na
takiego typu zdarzenia. Cieszył się, że jeszcze nic takiego się nie wydarzyło w
jego życiu, ale wiedział, że jest to nieuniknione. W końcu osoba, która nie
cierpiała nie jest w stanie tak naprawdę, bezgranicznie kochać.
Chwilę później usłyszał szarpnięcie
klamki i stanął przed nim brunet, uśmiechając się lekko. Był ubrany w czarną
koszulkę Fall out boy, których uwielbiał równie bardzo jak siedemnastolatek.
Jeansy, które nosił ledwo zakrywały mu pośladki, ale coraz więcej chłopaków
teraz się tak ubiera, więc nie jest to nic nadzwyczajnego.
Christian przyglądał się mu jeszcze
przez dłuższy czas, analizując każdą najmniejszą rzecz, którą Jason miał na
sobie i wszystkie gesty jakie wykonał. Nic jednak nie wskazywało na to, że
brązowooki przeżywa zerwanie z Samanthą.
-Naprawdę wszystko
w porządku. Nie musisz się o mnie martwić młody. – poklepał go po plecach, a
następnie wskoczył na deskorolkę i odepchnął się lewą nogą, wybierając kierunek
skateparku. Siedemnastolatek nie czekał długo zanim zrobił to samo co on.
Dochodziła 8:00 wieczorem. Niebo
zaczęło przybierać coraz ciemniejsze kolory, a wiatr powiewał z każdą kolejną
mijającą minutą mocniej. Jason w dalszym ciągu spędzał czas z Chrisem, jednak w
głowie miał cały czas Victorię, która już dawno powinna do niego zadzwonić i
opowiedzieć całą rozmowę z ojcem. Martwił się o nią, ale wiedział, że nic nie
zdziała. To jest rzecz, którą blondynka sama musi załatwić, i z którą przyjdzie
się jej uporać, a jedyne co on może zrobić, to być przy niej i ją wspierać.
W pewnym momencie poczuł wibrację w
kieszeni spodni. Zatrzymał deskorolkę i wyciągnął telefon. Na ekranie wyświetlało
się zdjęcie jego przyjaciółki. Bez namysłu odebrał połączenie od niej.
-Wszystko w
porządku? – zapytał kiedy tylko usłyszał jej ciężki oddech. Kiedy tylko
przeanalizował o co właściwie zapytał osiemnastolatkę, skarcił się za swoje
słowa. W końcu jak może być cokolwiek w porządku skoro dziewczyna niedawno
dowiedziała się o tym, że jej tata wcale nie jest jej tatą i o wielu innych
rzeczach, która jego samego przyprawiały o zawroty głowy.
-Na tyle ile to
możliwe. – powiedziała, dławiąc się powietrzem. –Przyznał się do wszystkiego. –
szepnęła. – Wyznał, że nie jest moim biologicznym ojcem, że zataił prawdziwe
informacje o mojej mamie i o jej śmierci. Potwierdził nawet, że mam młodszą
siostrzyczkę, która mieszka kilkanaście domów dalej z moim prawdziwym ojcem,
który jest pijakiem. No a ten akt urodzenia nie został sfałszowany. Czysty
zbieg okoliczności, że urodziła się w tym samym czasie dziewczyna o imieniu
Victoria. Mój akt został zniszczony, a lekarz, który przyjął poród wyprowadził
się do Australii.
-Mam do ciebie
przyjść? – zapytał, zatrzymując siedemnastolatka, który przejechał koło niego
na deskorolce. Wiedział, że cokolwiek powie Vicky, to on i tak do niej pójdzie.
-Podejdź pod dom
numer 487. Chcę poznać siostrę. – wyznała i rozłączyła się zanim nastolatek
zdążył cokolwiek powiedzieć. Jason od razu schował komórkę z powrotem do
kieszeni, a następnie wyjaśnił Christianowi, że musi już iść. Ten jednak
wiedział, że jest to związane z Victorią i chcę iść z nim. Nicols ze względu na
to, że nie miał siły się z nim teraz kłócić, zgodził się. Stwierdził, że
blondynka i tak go przegoni.
Kiedy dotarli pod adres wskazany
przez Parker, ona już tam czekała. Była ubrana w czarna bluzkę na ramiączkach
zespołu Sleeping with Sirens i pomarańczową spódniczkę. Na nogach miała czarne
trampki za kostkę, a przez ramię przewieszoną torebkę. Widać było po niej, że
się denerwowała. Nie wiedziała co powiedzieć dziewczynce, jak na to zareaguje i
czy w ogóle uwierzy jej.
-Co tutaj robisz
Christian? – zapytała, kiedy zobaczyła chłopaków idących w jej stronę.
-Chciałem wiedzieć
czy nic ci nie jest. – odpowiedział, uważnie przyglądając się niebieskookiej.
Znał ją już na tyle, że od kiedy tylko odebrał ją z lotniska, widział, że coś
się stało, a jej zachowanie nie było spowodowane jedynie przez Jasona i Sam.
Nie chciał jednak jej namawiać, żeby zaczęła się mu zwierzać. Wiedział, że od
tego ma Nicolsa. Chcąc, nie chcąc musiał przyjąć do wiadomości fakt, że
blondynka nic do niego nie czuje i ruszyć na przód. To jednak nie znaczyło, że
przestał się o nią martwić.
-Nic mi nie jest.
– powiedziała, uśmiechając się lekko do siedemnastolatka czym go kompletnie
zdezorientowała. Spodziewał się wybuchu z jej strony, że to nie jego interes i
ma gdzieś czy się przejmuje czy nie. Dziewczyna natomiast podeszła do Chrisa i
delikatnie go przytuliła. – Dziękuję ci za wszystko. Jesteś naprawdę dobrym
chłopakiem. – szepnęła, odrywając się.
-Mam tam z tobą
wejść? – odezwał się Jason, zwracając uwagę Victorii.
-Nie. Chciałam
tylko cię zobaczyć zanim tam pójdę. – wskazała głową na nieduży dom, w którym
światła były wszędzie poświęcone. Nie wiedziała czego ma się spodziewać, ale
nie mogła stchórzyć. Nie darowałaby sobie tego później. - Chcę zobaczyć Katie.
– szepnęła do siebie.
-Chwila.
Powiedziałaś Katie? – zapytał siedemnastolatek lekko zdziwiony. Blondynka
przytaknęła.
-To moja
pięcioletnia przyrodnia siostra. – oznajmiła.
-Nie wiedziałem.
Victoria nabrała powietrza do ust, a
następnie wypuściła je spokojnie. Postawiła pierwszy krok, za którym były kolejne,
aż doszła do drzwi wejściowych. Zapukała kilka razy jednak nikt jej nie
otworzył. Pociągnęła za klamkę, a zamek ustąpił i weszła do środka.
-Czemu zapytałeś ją o Katie? –
odezwał się brunet, który stwierdził, że poczeka na nastolatkę. Nie chciał jej
zostawiać samej. Nie wiedział w jakim stanie będzie po rozmowie z siostrą.
Christian spojrzał na niego z wyrazem twarzy, mówiącym, że nie chce wiedzieć. –
No dajesz.
-Samantha kiedyś
mi wspomniała jak pracowaliśmy nad projektem, że spędza dużo czasu z pięcioletnią
Katie.
-Żartujesz?
-Nie. Jestem
całkowicie poważny. Przepraszam, że ode mnie to słyszysz, ale nie sądzę, że
twój związek z nią i jej zaprzyjaźnienie się z Katie to przypadek. –
powiedział, bojąc się reakcji Jasona. Ten natomiast popatrzył na rozgwieżdżone
już niebo oddychając głęboko. Osiemnastolatek starał się jakoś ogarnąć to, co
usłyszał od blondyna, próbując zrozumieć o co może chodzić. Został jednak
wyrwany z zamyślenia przez przerażający krzyk Victorii o pomoc.
Miła Victoria >>>>>>>
OdpowiedzUsuńNajfajniejsze się chyba teraz zaczyna :D
Boję się tylko co wyniknie z tego ostatniego zdania... Biedna Katie.
I ciekawe co z tą Sam wyjdzie... nono, robi się ciekawie :P
dobra dobra już nie musisz tak udawać że nie wiesz co się stanie :P nadal żałuje że ci streściłam całe opowiadanie no ale bywa. ♥
Usuńasd fghjkl koszulka z Fall Out Boy, kocham cię ! ♥
OdpowiedzUsuńteraz to jest ciekawie, nie mogę się doczekać rozwiązania tej sprawy "Katie-Sam-Vic", nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
no i Justin, eh Justin ty debilu, teraz masz coś narozrabiał, zobaczymy co wymyśli, żeby pogodzić się z Vic i Jasonem
duużo weny życzę :D
robi sie coraz ciekawiej :) co sie stalo Vic ? ;o nie moge sie doczekac nowego, strasznie mnie wciagnela ta historia
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne