sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 28


          Ludzie mówią, że mając 18 lat przeżywamy tak zwany przełom. Stajemy się doroślejsi, zaczynamy sami o sobie decydować, doświadczamy nowych rzeczy. To co spotkało Victorie na pewno nie należało do rzeczy, które chciała przeżyć.
          Wchodząc do domu Norisonów, zobaczyła pełno śmieci i szkła leżącego na ziemi. Przeszła przez kompletnie zniszczony przedpokój i weszła do salonu. Na kanapie zauważyła mężczyznę z dużym brzuchem, który był na pewno rezultatem dużej ilości piwa. Podeszła do niego i potrząsnęła lekko, bojąc się, że coś mu się stało. Poczuła lekki odór alkoholu, który spowodował, że cofnęła się trochę. Zobaczyła, że jest on jedynie pijany i nic mu nie jest, więc postanowiła go zostawić. Nagle usłyszała ciche jęknięcie dochodzące z łazienki, która znajdowała się niedaleko wyjścia. Podeszła do drzwi i otworzyła je, a widok jaki zastała przeraził ją nie na żarty. Na zimnych płytkach leżała drobna blondynka, a z głowy wylewała się jej krew. Była ledwo przytomna. Patrzyła na Victorie, nie wiedząc co się dzieje. Osiemnastolatka wystraszona krzyknęła, mając nadzieję, że Jason jest jeszcze pod domem. Ona natomiast podbiegła do pięciolatki i szybkim ruchem ściągnęła z haczyka ręcznik. Złożyła go niedbale i położyła sobie na kolanach. Chwyciła delikatnie Katie i przeniosła jej głowę na materiał, aby zatamować krwawienie.
-Słyszysz mnie? – zapytała na co dziewczynka ledwo słyszalnie przytaknęła. Kilka sekund później do pomieszczenia wpadli zdyszani chłopcy. – Dzwońcie po pogotowie! Już! – zawołała. – Katie, patrz na mnie. Nie mdlej, dobrze? – mówiła do niebieskookiej, która coraz gorzej kontaktowała.
-Pogotowie już jedzie. – odezwał się Nicols. – Jak ci pomóc?
-Christian znajdź jej pokój i spakuj kilka rzeczy, a ty Jason znajdź coś do zatamowania krwawienia bo ręcznik już jest prawie przemoczony, a ona traci coraz więcej krwi. – powiedziała drżącym głosem. Nie znała się na pierwszej pomocy, a fakt, że osoba, której jest ona potrzebna jest jej siostrą, wydawał się jeszcze gorszy. – Katie proszę cię nie zasypiaj. Zostać ze mną. Pogotowie zaraz przyjedzie. – wołała jednak widziała już, że dziewczynka nic nie słyszała. Po policzkach osiemnastolatki płynęły strumieniami łzy, których nie potrafiła powstrzymać. Na jej rękach umierała pięciolatka, a ona nie wiedziała jak nic zrobić. Trzymała jedną rękę na drobnych  plecach małej, natomiast drugą na klatce piersiowej. W pewnym momencie przestała wyczuwać jej oddech przez co przeraziła się jeszcze bardziej.
-Masz. Nic nie znalazłem oprócz firanki i ścierki. – usłyszała swojego przyjaciela.
-Jason ona nie oddycha!  - wrzasnęła roztrzęsiona. Wyrwała z rąk nastolatka firankę i obwiązała jej głowę, mając nadzieję, że chociaż na chwile pomoże. Odłożyła ją z powrotem na podłogę, mając nadzieję, że przypomni sobie podstawy pierwszej pomocy. Strach jednak ograniczał jej myślenie przez co panikowała jeszcze bardziej. – Proszę cię zrób coś. Ja nie pamiętam nic. – płakała, nie odwracając wzroku od siostry.
-Wiesz, że nie było mnie na tych lekcjach. Miałem mecze. Błagam cię. Przypomnij coś sobie. Musisz to pamiętać. – powiedział, klękając po drugiej stronie pięciolatki.
-B-było coś o odchyleniu głowy do tyłu, żeby miała drożne drogi oddechowe. – wyjąkała, robiąc tak, jak pamiętała. Bała się, ale lepiej, żeby cokolwiek robiła, niż siedziała i patrzyła jak Katie umiera. Przesunęła się, żeby być na wysokości jej słowy. Zatkała nos jedną ręką, a drugą otworzyła buzie blondynki. Przyłożyła swoje usta do jej i zaczęła wdmuchiwać jej powietrze, modląc się, żeby pogotowie przyjechało jak najszybciej.
            Po chwili usłyszała dźwięk syreny. Kontynuowała jednak resuscytacje, a osiemnastolatek w tym czasie pobiegł na zewnątrz aby po drodze wytłumaczyć co tak dokładnie jest niebieskookiej. Kilka sekund później do łazienki wbiegli ratownicy medyczni i przejęli opiekę nad dziewczynką. Victoria szybko odsunęła się do przyjaciela, płacząc w jego klatkę piersiową. Ratownicy położyli ją na noszach i wywieźli z domu.
-Jesteście rodziną? – zapytał jeden z ratowników.
-Ja jestem jej siostrą. – odezwała się Parker. – Mogę z nią jechać? – kiedy uzyskała na to zgodę, szybko oderwała się od Jasona i ruszyła za mężczyzną  do karetki. – Zajmijcie się jej ojcem. Wezwijcie policje. – powiedziała chłopcom, a następnie zniknęła im z oczu.
            W drodze do szpitala siedziała cicho na miejscu i przyglądała się z łzami jak ratownicy reanimują Katie. Wiedziała, że jej ojciec miał z tym coś wspólnego. Sama by sobie pięciolatka czegoś takiego nie zrobiła. Po za tym on jest jej prawnym opiekunem i powinien się nią zajmować. Zaczęła poważnie zastanawiać się nad swoim życiem. W porównaniu do życia małej, było ono genialne. Miała wszystko czego potrzebowała, a narzekała, że za mało pieniędzy dostawała jako kieszonkowe. Firmowe ciuchy przestały ją już zaspakajać. Wiedziała, że musi to zmienić. Musi zacząć doceniać to co ma. Cała złość do Andrew zniknęła. Nie miała mu już nic za złe. Kochał ją. Tylko tyle powinno mieć dla niej znaczenie. Teraz jedyne o czym marzyła to, to, żeby dziewczynka przeżyła.  

 
*
 
            Christian i Jason zaraz po odjeździe karetki weszli z powrotem do domu, w którym był już całkowicie wybudzony Peter Norison. Przeklinał pod nosem, a język mu się plątał przez nadmiar alkoholu. Kiedy zobaczył chłopców podszedł do nich, mówiąc, że wezwie policje za włamanie na co oni się mocno zdziwili. Siedemnastolatek wyciągnął swój telefon i wykręcił numer na posterunek, aby powiadomić ich o tym, co wydarzyło się w domu Norisonów. W tym czasie Nicols przytrzymywał mężczyznę, żeby nie próbował uciec, kiedy słuchał słów blondyna.
-Co zrobiliście z moją córką? Gdzie ona jest? – krzyczał na nich, szarpiąc się z nastolatkiem. Ten jednak był silniejszy ze względu na to, że nad ruchami Petera kontrole przejęła wódka. Pchnął go na kanapę, mając dość wzmagania się z nim.
-Pobiłeś ją idioto! – krzyknął rozzłoszczony Jason, na co usłyszał wiązankę przekleństw i usprawiedliwień, że on nic jej nie zrobił i chce się natychmiast widzieć z pięciolatką. – Zaraz się zobaczysz, ale z policjantami. Siedź cicho bo głowa mnie boli od słuchania ciebie. – warknął, jednak na niewiele się to zdało, gdyż mężczyzna kontynuował wyklinanie. Było tak jeszcze przez niecałe 10 minut dopóki pod domem nie zjawił się radiowóz. Kiedy dwóch uzbrojonych mundurowych weszło do środka od razu zakuli pijaka w kajdanki i jeden z nich wyprowadził go. Drugi zaś został w środku, wypytując nastolatków co widzieli. Oni odpowiadali ze spokojem na wszystkie pytania, starając się nie pominąć niczego. Mieli nadzieję, że nie ujdzie Norisonowi na sucho to co zrobił. Jedno o co się martwili to fakt, co się stanie z dziewczynką, skoro nie będzie miał kto się nią opiekować i pewnie trafi do domu dziecka. Jason jednak wiedział, że Victoria do tego nie dopuści, choćby nie wiem co. Był pod wrażeniem tego, co zrobiła dzisiaj blondynka. Pomimo strachu starała się pomóc Katie. Miał nadzieję, że nie poszło to na marne i mała przeżyje.
            Kiedy tylko funkcjonariusze odjechali na posterunek, osiemnastolatek wyciągnął telefon i wykręcił numer do swojej przyjaciółki. Minęło pół godziny więc powinna już coś wiedzieć na temat stanu zdrowia pięciolatki. Odebrała po ośmiu sygnałach z roztrzęsionym głosem. Wyczuł, że w dalszym ciągu jest w strasznym szoku i nie do końca dociera do niej to, co się stało. Nie miała niestety żadnych wieści, więc musiała jeszcze wytrzymać jakiś czas w niepewności. Chłopak zapewnił dziewczynę, że za chwile tam przyjedzie i rozłączył się.
-Jadę z tobą. – odezwał się siedemnastolatek. Brunet jednak zaprzeczył, namawiając go, aby poszedł do domu, bo rodzice się na pewno już zaczynają martwić. – Dobra, ale napisz mi jak będziesz coś wiedzieć. – poprosił, a następnie odszedł w kierunku swojego domu. Nicols natomiast przebiegł do siebie, przebrał się i wyszedł, wsiadając do samochodu. Rodziców na szczęście nie było, więc nie musiał im tłumaczyć dlaczego był w krwi. Z Victorią i tak było o wiele gorzej, ponieważ to ona reanimowała Katie i powstrzymywała jej krwawienie. Przemyślając wszystko, postanowił zatrzymać się w domu nastolatki i zabrać jej coś na zmianę.
-Vic nie ma. – powiedziała Rosalie, kiedy otworzyła drzwi. Jak na tak traumatyczne wieści, trzymała się dosyć dobrze. Jednak chłopak wiedział, że tylko udaje. Była niezwykle podobna w tym do swojej siostry.
-Wiem. Przyjechałem po jakieś jej ubrania.
-Znowu śpi u ciebie? – zapytał Andrew, wychodząc z salonu. – Powiedz, że ma natychmiast wracać.
-To nie o to chodzi proszę pana. Victoria chciała poznać Katie i poszła do niej, ale zastała ją w stanie krytycznym. Ojciec pobił małą i zabrała ją karetka, a Vicky pojechała z nimi. – opowiedział wszystko w wielkim skrócie. Następnie zaczął uspokajać mężczyznę, mówiąc, że zadzwoni jak tylko się czegoś dowie, a nie ma potrzeby, aby jechał do szpitala  do córki. Kiedy udało się go już przekonać, Jason poszedł razem z Rose na górę, aby trzynastolatka dała mu jakieś ciuchy osiemnastolatki. Ta wyciągnęła granatową bluzkę z krótkim rękawem, czarne legginsy i czarną bluzę, która należała do niego, jednak kiedyś dał ją dziewczynie i już została w jej szafie. Spakował to do ulubionej torby Parker, którą kupiła rok temu w Toronto w galerii jak byli razem na zakupach.
-Dam ci jakieś jej kosmetyki i tego typu rzeczy bo nie sądzę, żeby ruszyła się ze szpitala w najbliższym czasie. – oznajmiła, na co brunet jedynie skinął głową na zgodę.
            Po pięciu minutach miał już wszystko, czego niebieskooka może potrzebować. Wyszedł więc z domu i pojechał do szpitala. Na miejscu zobaczył nastolatkę, która siedziała pod ścianą w zakrwawionych ciuchach z podkulonymi nogami pod brodę. Makijaż był cały rozmazany, a włosy porozrzucane na wszystkie strony. Teraz ostatnie czym by się przejmowała to wygląd.
            Jason podszedł do niej i zajął miejsce obok. Podał jej torbę na co usłyszał tylko ciche „dziękuję”. Przez kolejne 15 minut siedzieli w zupełnej ciszy, czekając na to, aż lekarz wyjdzie z sali i powiadomi ich o stanie zdrowia Katie. W pewnym momencie drzwi się otworzyły, a oni zobaczyli starszego mężczyznę, który szedł w ich stronę. Natychmiast podnieśli się na równe nogi, modląc się z każdym kolejnym krokiem doktora, aby przekazał dobre wieści.
-Jesteś siostrą dziewczyny? – zapytał na co w sekundzie uzyskał pozytywną odpowiedź. – Jej stan jest stabilny. Straciła dużo krwi i jest bardzo słaba więc zanim dojdzie do siebie to trochę minie. Miała wstrząs mózgu i złamana dwa żebra. Jednak to i tak nie jest źle. Mogło być gorzej. – powiedział i odszedł, nie czekając na reakcje osiemnastolatki. Ta odetchnęła z ulgą, rozpłakując się jeszcze bardziej. Tym razem jednak były to łzy szczęścia. Chłopak przytulił lekko blondynkę i pocałował ją w czoło.
-Wejdziesz do niej?
-Może później. Niech trochę odpocznie.
-To wracasz ze mną do domu?
-Nie. Zostanę tutaj, ale ty jedź. Zadzwonię później. – zapewniła nastolatka.
-Nie zostawię cię tu samej Vic. – Parker chwyciła go za jedną rękę, a drugą położyła na jego policzku, patrząc mu w oczy.
-Jedź Jason. Dam sobie radę, a ty jesteś wykończony. Prześpij się kilka godzin po padniesz za niedługo. – powiedziała, całując Nicolsa w policzek, a następnie odeszła w stronę sali, w której leżała Katie. Brunet zrobił to, o co poprosiła go przyjaciółka i pojechał do siebie, zostawiając dziewczynę w szpitalu.
 
*
            Następnego dnia Justin wstał o 7:00, gdyż nie mógł spać. Z każdą kolejną godziną robiło mu się coraz gorzej z tym, że Jason jest na niego zły. A jeszcze bardziej, że Victoria nie wybaczy mu tego, że zranił jej przyjaciela. Po raz pierwszy tak naprawdę zobaczył jak bardzo jej zależy na nim. Nie przemyślał tego, jakie będą konsekwencje jego czynów. Postanowił iść pobiegać, a jak wróci to wybierze się do osiemnastolatka, żeby go przeprosić. Wiedział, że niewiele to da, ale nie mógł siedzieć bezczynnie.
            Wyciągnął koszykarskie spodenki i biały podkoszulek na ramiączkach. Zabrał komórkę z słuchawkami, a następnie zszedł na dół. Poinformował babcie, że wróci za jakąś godzinę, po czym wyszedł z domu. Skierował się w stronę parku, załączając jedną z piosenek Chrisa Browna.
            Po 40 minutach biegania, zmęczony usiadł na krawężniku, oddychając głęboko. Usłyszał, że ktoś go woła. Zobaczył idącego w jego stronę Christiana. Był zdziwiony, że siedemnastolatek się do niego odzywa po tym co zrobił Nicolsowi. Wydawał się z nim bardzo zakolegować w ostatnich tygodniach. Podniósł się, uśmiechając się lekko do chłopaka. Ten jednak nie odwzajemnił gestu.
-Mam do ciebie pytanie. – zaczął, nie mając zamiaru się nawet z nim witać. – Samantha była na twoim koncercie w Toronto z Katie? – zapytał, chowając do tylnej kieszeni komórkę, na której jeszcze przed chwilą coś pisał. Nie miał ochoty na konwersacje z gwiazdorem, ale musiał wyciągnąć od niego ważne informacje. Im dłużej będzie czekał, tym bardziej może się wszystko zepsuć. Nie wiedział jeszcze co dokładnie, ale przeczuwał, że coś się święci. Nie ufał już Sam. Uważał, że nic nie było przypadkiem. Całą noc analizował każde słowo, które padło z jej ust. Przypominał sobie każdy, zwykły gest. Szukał drugiego dna, ale nie mógł sobie dać spokój. Intrygowało go to, a poza tym miał wrażenie, że ma to cos wspólnego z Victorią. Ostatnie czego chciał to widzieć osiemnastolatkę w gorszym stanie niż wczoraj. Bał się o nią. Chciał jej pomóc. Troszczył się.
-Tak. Znasz Katie?
-Powiedzmy. – burknął. – Mówiła ci dlaczego spędza z nią czas? W końcu jesteście ze sobą blisko. Zwierzała ci się pewnie.
-Christian nie mam kontaktu z nią od wyjazdu do Nowego Jorku. Żałuje tego co robiłem i chcę to naprawić. Nie chcę cię stracić jako przyjaciela, ani nie chce, żeby Jason i Victoria byli na mnie źli. – wyznał, przeczesując ręką mokre od potu włosy. Z każdą sekundą utwierdzał się w przekonaniu, że koniecznie musi złożyć Nicolsowi wizytę. Jeśli tego nie zrobi to straci nawet siedemnastolatka. Nie mógł sobie na to pozwolić, żeby jedna z nielicznych osób, które zawsze przy nim były, opuściła go. -Pomóż mi. Chcę to zmienić wszystko. – szepnął, zadziwiając Beadlesa. Nie spodziewał się, że Bieber poprosi go o pomoc. To pokazało mu, że naprawdę żałuje. Westchnął cicho, czując, że cała złość z niego uchodzi. Piosenkarz był dla niego jak brat, a w rodzinie w końcu bywają kłótnie, ale zawsze kończą się rozejmem.  

*
 
            Victoria Parker siedziała na jednym z plastikowych krzeseł w korytarzu, pijąc czwartą kawę. Była śpiąca, ale nie chciała zostawiać Katie samej. W dalszym ciągu nie miała odwagi, aby wejść do jej sali, pomimo że pielęgniarki utwierdzały ją w przekonaniu, że stan dziewczynki jest stabilny, a od piątej rano nie śpi.
            Była przebrana w ciuchy, które przywiózł jej przyjaciel, a makijaż zmyła, nie mając zamiaru nakładać nowego. Zakrwawione ciuchy od razu wyrzuciła, gdyż były tak zniszczone, że nic by nie dało wypranie ich.
            Od rana pisał do niej na zmianę Jason i Christian, martwiąc się nie tylko o stan pięciolatki, ale również o niebieskooką. Jeszcze miesiąc temu Victoria byłaby zirytowana takim zachowaniem, ale teraz doceniała to, że chłopcy się o nią troszczą. Źle się czuła z tym, jak ich traktowała. Zwłaszcza siedemnastolatka. Bawiła się nim, czego był zupełnie nie świadomy. Chciała uzyskać jak najwięcej informacji o Justinie, wykorzystując go. Niepotrzebnie. Chris był lojalny wobec gwiazdora, a ona i tak dowiedziała się wielu rzeczy i to od samego piosenkarza. Wie już tyle, że spokojnie mogłaby mu zniszczyć opinie, jeśli nie karierę, jednym telefonem. Zastanawiała się czy go nie wykonać. Niby się zmieniła, ale Bieber zasłużył sobie na to wszystko. Skrzywdził ludzi, w tym jej najlepszego przyjaciela.
            Poczuła wibracje w kieszeni bluzy. Nie odrywając wzroku od kubka z kawą, wyciągnęła komórkę i odblokowała. Na ekranie wyświetliła się jej wiadomość od Jasona.
 
Od: Jason
Pobudka Śpiąca Królewno. xoxo
 
            Zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc treści smsa. Chwile później poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Podniosła głowę i zobaczyła uśmiechniętego bruneta. Pocałował ją w policzek, a następnie usiadł obok.
-Od  kilkunastu minut cię wołałem. O czym myślałaś? – zapytał, zabierając jej kubek i upijając łyk napoju. Cały czas uważnie przyglądał się nastolatce. Widział, że coś ją męczy. – Justin?
-Skąd wiedziałeś?
-Ponieważ z twoją siostrą jest już lepiej, na tatę nie jesteś już zła, więc został tylko on.
            Blondynka odchyliła głowę do tyłu, przymykając oczy. Oddychała głęboko, czując zmęczenie, które ją wypełniało. Cały czas przypominała sobie cały pobyt w Nowym Jorku.
-Źle postąpił. – szepnęła, czując jak chłopak kładzie swoją dłoń na jej.  Wplótł swoje palce w jej, ściskając delikatnie. Kciukiem jeździł po wierzchu jej dłoni, zastanawiając się nad doborem słów.
-Wiem. – odpowiedział. – Więc nad czym się zastanawiasz? Chcesz mu wybaczyć? Nie będę zły. Szczerze to nawet nie wiem, czy ja jestem na niego zły za to wszystko. – niebieskooka popatrzyła na niego z pytającym wzrokiem. Nie rozumiała jego toku myślenia. – To znaczy byłem. Ale gdyby nie to, to nie zobaczyłbym jaka jest Sam naprawdę i nie miałbym w tobie takie wsparcia. – posłał jej uśmiech, który odwzajemniła, kładąc swoją drugą dłoń na jego. – Obiecuję ci, że następnym razem posłucham cię do tego, jaka jest jakaś dziewczyna.
-Każdy uczy się na błędach, a cierpienie uszlachetnia Jason. – oznajmiła. – Myśląc o Justinie, myślałam czy iść do Michaela i powiedzieć mu wszystko. Mam wystarczająco dużo informacji. Tylko nie jestem pewna czy chce to zrobić.
-Nie warto dla kilku tysięcy niszczyć komuś życia. Rzadko mnie słuchasz, ale proszę cię tylko ten raz, żebyś zrezygnowała. Bez względu na to jak bardzo jesteś na niego zła. Nie zwalczysz ognia ogniem, więc nie próbuj bo się tylko poparzysz. – chłopak wstał i pociągnął dziewczynę za sobą, podszedł do niej od tyłu, kładąc pusty kubek na krześle, a następnie objął ją od tyłu, kładąc podbródek na jej ramię. – Idź do swojej siostry. Powiedz jej o wszystkim. Ona zasługuje na to, żeby znać prawdę. – szepnął jej do ucha, a następnie lekko popchnął w stronę drzwi, za którymi leżała pięciolatka.
 
Od autorki:
No to zostały jeszcze tylko dwa rozdziały i epilog. Mam już wszystko napisane, więc mogę wam podać dokładne daty postów.
Rozdział 29 – 11.08.14r.
Rozdział 30 – 14.08.14r.
Epilog – 18.08.14r.
Ale nadal liczę na to, że pojawią się jakieś komentarze.

Na nowym blogu pojawili się bohaterowie <klik> Możecie się również zapisać do informowanych. Pozdrawiam!
 

1 komentarz:

  1. coo ? juz koniec ?;c niee
    rozdzial swietny
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń